Akiva Goldsman reżyserem
Akiva Goldsman w wielu kręgach cieszy się niesłabnącą wrogością jako autor scenariuszy dwóch najsłabszych filmów z cyklu o Batmanie - "Batman Forever" oraz "Batman i Robina". Producenci dali mu jednak szansę na realizację kolejnej fantastycznej historii rozgrywającej się w światłach wielkiego miasta - Goldsman zadebiutuje jako reżyser filmu "Winter's Tale".
Według dziennikarzy z indieWire, mimo skłonności (czy raczej słabości?) do tworzenia fabuł science-fiction, Goldsman znacznie lepiej radzi sobie opowiadając proste historie. Scenariusze filmów "Piękny umysł" czy "Człowiek ringu" zostały przez niego napisane przyzwoicie, chociaż trudno zaliczyć je do wybitnych osiągnięć scenopisarskich.
Goldsman szykuje się jednak do zmiany roli - zza biurka przeskoczy za kamerę. Producenci z Warner Bros zdecydowali się powierzyć mu ekranizację powieści fantasy "Winter's Tale". Nie jest to jednak pierwsza potencjalna produkcja, która zwróciła jego uwagę. Zeszłej wiosny Goldsman rozpatrywał podobno realizację filmu "Man and Wife". Historia miała dotyczyć płatnego zabójcy i jego żony, która odkrywa zajęcie męża. Na szczęście dla wszystkich do realizacji filmu nie doszło.
"Winter's Tale" jest adaptacją bestsellerowej powieści Marka Heprina pod tym samym tytułem. Serwis Deadline donosi, że Goldsman kręci się wokół projektu adaptacji książki od 2009 roku. Wspomniana słabość do fantazji jest tu niewątpliwie na rzeczy. "Winter's Tale" to historia dziejąca się w zmitologizowanym Nowym Jorku przyszłości, wpisująca się doskonale w nurt realizmu magicznego. Jej główni bohaterowie to złodziej, umierająca dziewczyna, biały latający koń z XIX wieku i współczesny Manhattan.
Warner Bros zaufało Goldsmanowi - powierzono mu realizację filmu z budżetem wysokości 75 milionów dolarów oraz dano wolną rękę do wiosny 2012 roku. Do tej pory Goldsman ma uporać się z produkcją "Mrocznej wieży" Rona Howarda.
Dziennikarze odnoszą się jednak z dużą rezerwą do debiutu reżyserskiego Goldsmana. Zwłaszcza, że jego projekty zwykle przyciągają uwagę średnio utalentowanych twórców, do których zaliczono Rona Howarda (określonego mianem "francuski piesek"), przereklamowanego Alexa Provasa ("Ja, robot") oraz dinozaura amerykańskiego kina - Joela Schumachera. Miejmy nadzieję, że jego reżyserskie aspiracje sięgają dalej, niż ambicje wymienionych powyżej kolegów.