Akademia Filmowa zwleka z ważną decyzją w sprawie Oscarów
Pandemia koronawirusa zmusza filmowców do podejmowania trudnych decyzji. Z jej powodu przerwano zdjęcia do wielu produkcji i odwołano ważne festiwale. Jest też problemem dla osób decydujących o najważniejszych nagrodach filmowych. Jedną z reguł było dotychczas to, że filmy ubiegające się o statuetki musiały mieć premierę kinową. Co zatem zrobić z tymi, których premiery odwołano i trafiły do obiegu streamingowego? Na to pytanie muszą odpowiedzieć m.in. członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej przyznający Oscary.
Mieli to zrobić 14 kwietnia. Właśnie na ten dzień zaplanowane było ważne spotkanie, w trakcie którego miały zostać podjęte pierwsze decyzje. Wiadomo już, że do takiego spotkania w tym terminie nie dojdzie. Zostało ono przesunięte o dwa tygodnie - na 28 kwietnia.
Przedstawiciele przemysłu filmowego na całym świecie są raczej zgodni w kwestii tego, że trzeba zweryfikować reguły rządzące przyznawaniem Oscarów. Mają nadzieję, że członkowie Akademii pójdą śladem przedstawicieli Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej, czyli gremium, które przyznaje Złote Globy.
Kilka dni temu ogłosili oni, że będą brać pod uwagę filmy, które swoje premiery miały wyłącznie w sieci. Na tę chwilę z tej amnestii skorzystają filmy, których premiery kinowe zostały zaplanowane na dni pomiędzy 15 marca, a 30 kwietnia. W razie potrzeby, termin ten zostanie wydłużony. Wszystko zależy od tego, czy do 30 kwietnia zamknięte teraz kina wznowią swoją działalność.
Świat filmu zmienia się na naszych oczach. Przerwanie praktycznie całej produkcji filmowej na świecie może oznaczać, że gdy sytuacja wróci do normy, będziemy świadkami wyścigu twórców o to, by zmieścić się w czasie wyznaczonym dla filmów chcących ubiegać się o najważniejsze nagrody. Ewentualne decyzje Akademii Filmowej mogą ułatwić filmowcom spełnienie koniecznych warunków. Trudno jednak powiedzieć, jak będzie wyglądać sytuacja w połowie roku oraz jaki będzie jej wpływ na przyszłoroczną ceremonię rozdania Oscarów.