"Air": Chris Tucker wraca po 7-letniej przerwie. Stoi za tym Michael Jordan
51-letni Chris Tucker rolą Howarda White'a w obrazie "Air" wraca na ekrany po siedmioletniej przerwie. Postać, którą kreuje, wprowadził do scenariusza sam Michael Jordan, ale to on stworzył ją od zera. Gwiazdor serii "Godziny szczytu" zdobył zaufanie reżysera, Bena Afflecka do tego stopnia, że sam napisał swoją rolę w "Air".
Ta rola była mu chyba pisana, bo mówiąc o filmie "Air", który zadebiutował w kinach 5 kwietnia, Chris Tucker kilkakrotnie wspominał, że przez lata Ben Affleck nagabywał go i zapewniał o chęci współpracy. Sam reżyser również żartował, że nie jest w stanie zliczyć, ile to razy, przy różnych przypadkowych spotkaniach zaczepiał jednego z najzabawniejszych filmowych policjantów. Zatem, gdy tylko okazało się, że w filmie "Air" musi znaleźć się miejsce dla postaci Howarda White'a - dyrektora ds. marketingu sportowego, który odegrał kluczową rolę w podpisaniu kontraktu z Michaelem Jordanem dla Nike - oczywistym wyborem był właśnie Tucker.
"Usłyszałem, że to bardzo mała rola. Że chcą, abym zagrał Howarda White'a. Gdy usłyszałem to nazwisko, od razu do niego zadzwoniłem. Znam go" - Tucker wspominał początki swojej pracy w rozmowie z serwisem "Shondaland", nie ukrywając, że rola tylko pozornie była mała.
Szybko bowiem wyszło na jaw, że stało przed nim nie tylko wyzwanie sportretowania na ekranie przyjaciela, ale stworzenie tej postaci w zasadzie od zera. Affleck dał "swojemu" aktorowi wolną rękę, aby ten mógł napisać sceny, które powinny zostać ujęte w filmie.
"Ben powiedział, że mogę napisać w scenariuszu wszystko, co chcę. Naprawdę wziąłem to sobie do serca. Poszedłem więc do Howarda i powiedziałem: 'Stary, tu nic nie ma, czy możesz mi pomóc?'. Chciałem uzyskać, jak najwięcej informacji o tym, kim Howard był dla Nike, chciałem dokładnie poznać jego charakter, każdy szczegół, który mógłby zostać ujęty w scenariuszu i dialogach. Łącząc to, co napisał Ben i moją wiedzę udało się poskładać wszystko w całość. To była ciężka praca, ale opłaciła się" - wspomniał w wywiadzie dla "Shondaland".
Tucker nie tylko analizował ze swoim przyjacielem konkretne sytuacje i zdarzenia, rozmawiał też z jego kolegami z podwórka, nauczycielami, trenerami. "Wszyscy mówili to samo o Howardzie, wspaniałym facecie, który zawsze widzi szklankę do połowy pełną, jest niezwykle pozytywny. Do tego ma całą tę mądrość, wiedzę. Ta rola była dla mnie błogosławieństwem" - dodał.