Reklama

Agnieszka Grochowska o hollywoodzkim debiucie

"System", amerykański thriller osadzony w czasach sowieckiej Rosji, to nowy film z udziałem Agnieszki Grochowskiej. "Nikt nigdy nie stawiał mi tak dużych wymagań" - mówi o pracy na planie tej produkcji polska aktorka.

"System" jest ekranizacją, wydanej także w Polsce, bestsellerowej powieści "Ofiara 44" Toma Roba Smitha. W obrazie, który portretuje sowiecką Rosję, zagrały takie sławy, jak Tom Hardy, Gary Oldman i Vincent Cassel. Za produkcję odpowiadał słynny Ridley Scott.

Głównym bohaterem thrillera jest Lew Demidow (Hardy), młody funkcjonariusz Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego, pnący się po szczeblach kariery. Jego wiara w ideały partii zostaje zachwiana, kiedy przełożeni każą mu zatuszować sprawę okrutnego morderstwa czteroletniego chłopca. Gdy zaczynają ginąć kolejne dzieci, postanawia na własną rękę przeprowadzić śledztwo. Film trafi do polskich kin 15 kwietnia.

Reklama

Jak dostałaś się do obsady "Systemu"?

Agnieszka Grochowska: - Otrzymałam rolę w filmie na podstawie nagrania, które wysłałam do producentów. Poproszono mnie o zagranie w studiu sceny dialogowej opisanej w scenariuszu. Toma Hardy'ego udawała osoba stojąca poza kadrem. Przy kręceniu takich nagrań dwa razy mocniej muszę używać swojej wyobraźni. Nie ma bowiem scenografii, kostiumów ani prawdziwych aktorów. Ten krótki materiał przesłałam drogą internetową. Niedługo potem otrzymałam odpowiedź, że dostałam rolę.

Kim jest postać, którą kreujesz?

- Gram rolę Niny Andriejewy. Jest żoną oficera, który jest przyjacielem głównego bohatera, Lwa Demidowa, granego przez Toma Hardy'ego. Jej syn zostaje zabity przez seryjnego mordercę. Moja rola jest mała, ale ważna. Napędzam Lwa do działania. Sprawiam, że rozpoczyna śledztwo na własną rękę. Krążą historie o polskich aktorach, którzy grają w amerykańskich filmach, ale ich sceny ostatecznie nie wchodzą do filmu. Ja tych obaw nie miałam, bo moja scena jest kluczowa dla fabuły. Jej fragment trafił nawet do zwiastuna. Kiedy przyjechałam na plan do Pragi, zostałam poproszona o spotkanie z reżyserem. Dowiedziałam się od Daniela Espinosy, że we wspomnianej scenie rozszerzył moją rolę, a okroił rolę ojca. Była to dla mnie miła niespodzianka.

Jakie są różnice pomiędzy pracą przy filmie amerykańskim a polskim?

- W Polsce robimy filmy dosyć szybko. Nie mamy 100-120 dni zdjęciowych jak amerykańskie ekipy. Emocjonalną scenę z "Systemu" w Polsce, czy na planie małego europejskiego filmu, grałabym dwie, trzy godziny. Tymczasem przy tej półtoraminutowej scenie pracowałam 12 godzin. Po kilku godzinach byłam fizycznie i psychicznie zmęczona. Ile czasu można na zawołanie płakać? Nikt nigdy nie stawiał mi tak dużych wymagań. Musiałam zagrać nie na sto, ale na dwieście procent.

Jakie jeszcze inne różnice zauważyłaś?

- Wymowne było to, że na planie nie stały dwa kampery, tylko 40. Każdy aktor miał własny. Miałam przydzieloną osobę, która odpowiadała za to, kiedy wyjdę z kampera i stanę przed kamerą. Nie było tak, że swobodnie spacerowaliśmy sobie po planie, że ktoś poszedł napić się kawy w momencie, gdy potrzebny był reżyserowi.

Czy czułaś się swobodnie wśród znanych zagranicznych aktorów takich jak Tom Hardy?

- Z tego, co zaobserwowałam, ci aktorzy są bardzo skromnymi, miłymi i pracowitymi osobami. Nikt nie starał się budować sytuacji, w której między nami jest jakaś przepaść. W autobusie, gdzie nas charakteryzowano, siedzieliśmy obok siebie, żartowaliśmy. Największą scenę z moim udziałem kręciliśmy jako pierwszą. Wtedy z Tomem w ogóle się nie znaliśmy. Ćwiczyłam z coachem. Nie miałam żadnych prób z Tomem. Dopiero tuż przed kręceniem sceny, po raz pierwszy go zobaczyłam i usłyszałam.

Aktorzy mówią w filmie po angielsku, ale z rosyjskim akcentem. To chyba ułatwiało ci pracę?

- Założenie było takie, że aktorzy amerykańscy i angielscy, którzy grali główne postaci, mieli mówić z rosyjskim akcentem. Innych poproszono, by mówili po angielsku tak jak potrafią. W filmie grało wielu aktorów z różnych krajów. W związku z tym ujednolicenie akcentu byłoby strasznie trudne.

Rozmawiał Andrzej Grabarczuk (PAP Life).

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: System
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy