Agata Kulesza: Możemy być z siebie dumni!
"Uważam, że mam ogromne szczęście" - mówi Agata Kulesza. Aktorka, której rolą w "Idzie" Pawła Pawlikowskiego zachwyca się cały świat, zaskoczy nas niebawem nową kreacją. W filmie "Pani z przedszkola" Marcina Krzyształowicza gwiazda wciela się w postać, która w niczym nie przypomina jej dotychczasowych kinowych bohaterek.
Pięciokrotne zwycięstwo, jakie "Ida" (2013) odniosła podczas gali rozdania Europejskich Nagród Filmowych oraz nominacja do Złotych Globów w kategorii Najlepszy Film Nieanglojęzyczny rozpaliło wyobraźnię i wzbudziło wielkie nadzieje.
Czy film Pawła Pawlikowskiego - bezkompromisowy, nakręcony w stylu przypominającym nowofalowe francuskie kino lat sześćdziesiątych - będzie przełomem dla polskiego kina? Czy historia o młodziutkiej zakonnicy i jej ciotce, kobiecie z przeszłością, uwodzi świat szczerością, uczciwością i naturalnym pięknem zaklętym w ramach czarno-białych kadrów? Czy ten sukces będzie coś znaczył dla polskiego kina i polskiego widza?
"Oczywiście, że będzie coś znaczył! Będziemy dumni, a tego potrzebujemy" - mówi bez wahania Agata Kulesza, która w "Idzie" zagrała stalinowską sędzinę Wandę Gruz.
"Ida" zmieniła status Kuleszy jako aktorki i otworzyła przed nią szereg drzwi, które dla większości polskich artystów pozostają zamknięte.
"Do mojej agencji zgłaszają się teraz reżyserzy spoza Polski" - przyznaje aktorka. - "Ostatnio jedna z francuskich reżyserek zaprosiła mnie na spotkanie, które nie było poprzedzone castingiem. Nie powiedziałabym jednak, że dzieje się tak dzięki nagrodom. Na zmianę mojego statusu wpłynął film, który owe nagrody zdobywa".
Doświadczona aktorka zachowuje się równie skromnie jak filmowa Ida - młoda zakonnica, w którą wcieliła się - debiutująca u boku Kuleszy - Agata Trzebuchowska. Aktorka z przekonaniem tłumaczy, że "Ida" to film uniwersalny i zrozumiały poza granicami naszego kraju mimo tego, że jego fabuła jest tak silnie wtopiona w polskie tło historyczne.
"To piękne i wyważone dzieło filmowe stworzone przez reżysera, który świadomie użył wszystkich filmowych narzędzi (rytmu montażowego, obrazu, zdjęć, aktorów), by precyzyjnie opowiedzieć napisaną przez siebie historię".
O precyzji aktorka mówi też w kontekście swojego najnowszego filmu, "Pani z przedszkola" Marcina Krzyształowicza.
"Marcin Krzyształowicz dokładnie wiedział, czego chce. Tak, jak precyzyjnie napisał scenariusz, tak precyzyjnie nakręcił film. Jako aktorzy dostarczyliśmy mu klocki, z których zbudował świat 'Pani z przedszkola'" - mówi Kulesza.
W komedii o dość nietypowej polskiej rodzinie, którą dorosły Krzysztof (Łukasz Simlat) w swojej barwnej wyobraźni poddaje psychoterapii, aktorka wciela się w postać mamy. Aktorce spodobała się delikatność, liryzm i melancholia tej postaci.
"Sugerując się moimi warunkami zewnętrznymi reżyserzy zwykle obsadzają mnie w rolach silnych ofiar" - mówi - "Spodobało mi się to, że Marcin Krzyształowicz podjął spore ryzyko obsadzając mnie w roli mamy. Uznałam też, że scenariusz filmu jest bardzo dobrze, dowcipnie i inteligentnie napisany. Czytałam go niemal jak powieść! " - komentuje Kulesza.
Jej bohaterka przeczy emploi aktorki, do jakiego zdążyliśmy się przyzwyczaić przez ostatnie lata. Przed rolą Wandy w "Idzie", Kulesza wcieliła się w postać straumatyzowanej Róży w filmie Wojciecha Smarzowskiego. W tym samym roku zagrała też zmagającą się z dramatem swojego syna Beatę w "Sali samobójców" (2011) Jana Komasy. Mama jest zaś ciepła, czasem wycofana, niekiedy odrobinę rozmarzona. Nieśmiało odkrywa przyjemności życia i z lekkim oporem poddaje się magii urokliwej, tytułowej pani z przedszkola - Karoliny Gruszki.
"Uważam, że mam ogromne szczęście do partnerów na planach filmowych" - mówi Kulesza, komentując pracę na planie filmu Krzyształowicza.
"Grałam u boku Karoliny Gruszki, Adama Woronowicza, Łukasza Simlata, Krystyny Jandy, Darka Chojnackiego i Mariana Dziędziela. To wspaniali aktorzy, którzy pracują rzetelnie i kreują piękne postaci. Uwielbiam z nimi pracować" - wyznaje.
Teraz, kiedy filmowy świat stoi przed nią otworem, Agata Kulesza może eksperymentować, próbować sił w nowych rolach, kreować postaci, o jakich nigdy nie pomyślelibyśmy w jej kontekście. To aktorka, która ewidentnie nie osiada na laurach. Jej poprzedni film startuje w finałowym wyścigu o nagrody, ona promuje kolejny; na lutową premierę czeka "Warsaw by Night" Natalii Korynckiej-Gruz, w którym Kulesza zagrała Olę. Elegancka i elokwentna nie ujawnia jednak oznak zmęczenia. Błyszczy, jak przystało na gwiazdę.
Anna Bielak i Małgorzata Steciak
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!