Adam Ferency: Jestem alkoholikiem, który w wieku 72 lat ciągle pracuje
"To okropne, co zrobiłem. Na pewno część osób myślała, że z Ferencym będą problemy, że przyjedzie na plan pijany, spóźniony, że nie nauczy się tekstu. Mówię do lustra: jestem alkoholikiem, który w wieku 72 lat ciągle pracuje" - Adam Ferency w rozmowie z Onetem wrócił do wydarzeń sprzed dwóch lat, kiedy pojawił się pijany na spotkaniu z widzami w Świdnicy.
Przypomnijmy, że dwa lata temu, we wrześniu 2021 roku, Adam Ferency był gościem projektu "Alchemia Teatralna" w Świdnickim Ośrodku Kultury.
Gdy Adam Ferency został zapytany o to, czego oczekuje od teatru, odpowiedział: "Mnie się zdaje, żeby... Żeby... Mnie się zdaje, żeby naprawdę nie głosować na Kaczyńskiego. Przepraszam, jeśli kogoś ranię. Nie głosujcie na Kaczyńskiego, błagam was!" - powiedział.
Kiedy ktoś z publiczności zwrócił mu uwagę, że miał mówić o sobie, a nie o polityce, powiedział: "Ale ja nie chcę o sobie opowiadać. Przecież ja nie obrażam... Nie głosujcie na Kaczyńskiego i tyle!" - powtarzał, a później dodał: "No dobrze, ja chcę opowiadać o sobie, tylko się trochę wstydzę oczywiście".
"Jestem smutnym facetem. Uważam, że życie jest złe, a ludzie są okropni. Ja nie wierzę w Boga, wiecie? No i co mam zrobić? Okropnie się czuję. Nie wierzę w Boga, w związku z tym myślę sobie 'jak tu żyć?' Powiem wam tak: można żyć bez wiary w Boga, tak żeby kochać ludzi. Ale ja nie lubię ludzi. Wiecie?"- powiedział później Adam Ferency.
Po około 30 minutach spotkanie z aktorem zostało jednak przerwane.
"Fakt, byłem nietrzeźwy. Bardzo tego żałuję. To był przypadek. Ta sytuacja nie powinna się zdarzyć. Ale tak się czasami zdarza" - powiedział Ferency w rozmowie z portalem Onet.pl.
W najnowszej rozmowie z Dawidem Dudką Ferency wrócił wspomnieniami do wydarzeń sprzed dwóch lat.
"To okropne, co zrobiłem. Na pewno część osób myślała, że z Ferencym będą problemy, że przyjedzie na plan pijany, spóźniony, że nie nauczy się tekstu. Mówię do lustra: jestem alkoholikiem, który w wieku 72 lat ciągle pracuje" - powiedział aktor.
I przyznał, że alkohol towarzyszy mu od lat.
"Całe życie piłem. Jakbym strasznie przejął się tą Świdnicą, to wpadłbym w rozpacz i zapił się na śmierć. Nie ścięło mnie. Cały czas prowadzę walkę ze sobą, z sukcesami" - wyznał Ferency.
Aktor powiedział, że w walce z chorobą alkoholową pomaga mu rodzina i praca.
"Dzięki robocie i rodzinie łatwiej radzę sobie z moim alkoholizmem. Wiem, że nie mogę się zagubić w alkoholu. Mogę mieć taki epizod, jak w Świdnicy, ale muszę potem stanąć przed rodziną, która się martwi, żebym nie zdechł przez ten alkohol. Nie chcę zdechnąć z powodu alkoholizmu" - zapewnił Ferency.
W ubiegłym roku aktor rozstał się po 28 latach z Teatrem Dramatycznym w Warszawie. Powodem był wybór na Moniki Strzępki na dyrektorkę sceny.
"Złożyłem wypowiedzenie, gdy tylko się dowiedziałem, że Tadeusz Słobodzianek nie będzie kierować teatrem przez kolejną kadencję. Nie uwierzyłem w rewolucję proponowaną przez Monikę Strzępkę. Przypominam, że rewolucja wiąże się ze zniszczeniem tego, co było i stworzeniem nowego, zawsze oznacza kłopoty" - uzasadnił swój wybór Ferency.
Aktor nie wyklucza jednak, że w przyszłości będzie współpracował z Moniką Strzępką.
"Jesteśmy po imieniu, nie ma między nami wojny. Nie mam fioła i nie obrażam się bez sensu. Rozstawanie się na noże nie jest w moim stylu, chociaż czułem fizyczny ból, odchodząc z teatru po 28 latach i czuję go dzisiaj, gdy widzę fatalne nastroje w moim byłym teatrze. Ale nie twierdzę, że już nigdy nie zapukam do 'waginetu' Moniki Strzępki" - dodał Ferency.
Od 20 października Ferencego można oglądać w spektaklu "Sprzedawca życzeń" w warszawskim Teatrze Imka.