Reklama

Abdykacja papieża? Proroczy film!

- Bez przerwy dostaję sms-y, że proroczy film żeśmy zrobili - powiedział Jerzy Stuhr, komentując decyzję o abdykacji papieża Benedykta XVI. W 2011 roku aktor zagrał we włoskim filmie "Habemus Papam", opowiadającym o człowieku, który został papieżem wbrew swojej woli.

- Śledzę komentarze i dochodzę do wniosku, że ta decyzja jest konsekwencją kryzysu Kościoła, a nasz film też po trosze o tym opowiadał. Ciężar odpowiedzialności głowy Kościoła jest zbyt duży i może zaowocować tym, że ktoś się nie czuje na siłach go dźwigać - powiedział Jerzy Stuhr w rozmowie z portalem Gazeta.pl.

Przypomnijmy, że Jerzy Stuhr zagrał w filmie Nanniego Morettiego rzecznika Watykanu, który ma nakłonić papieża (w tej roli Michel Piccoli) do objęcia urzędu. Wybrany wbrew własnej woli przez konklawe nowy papież czuje się bowiem niegodny objęcia urzędu i zamiast przywitać tysiące wiernych, ucieka z Watykanu.

Reklama

Aktor przyznał, że bardzo szanuje decyzję papieża Benedykta XVI, który przyznał, że podczas konklawe modlił się do Boga, by go nie wybrano...

- To wielka odwaga. Publicznie przyznał, że chce być prowadzonym, a nie prowadzącym, że nie ma na to sił - dodał Stuhr.

Aktor uważa, że decyzja Benedykta XVI świadczy o sile człowieka, a o słabości instytucji. Co teraz wydarzy się w Kościele?

- Jak słyszę teraz, że następnym papieżem będzie Włoch, żeby ratować problemy kurii rzymskiej, to już wiadomo, że się polityka w to wkrada. To niezwykle ciekawa sytuacja w Kościele - wyjaśnił.

Przeczytaj naszą recenzję filmu "Habemus Papam - mamy papieża"!


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL/GW
Dowiedz się więcej na temat: Habemus papam | Jerzy Stuhr | papież | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy