Reklama

"A może by tak trójkącik?": Geometria związku

"My" nie dzieli się przez trzy. Odwieczna zasada dobrego małżeństwa. A co jeśli tak naprawdę to skostniałe podejście do pojęcia związku we współczesnym świecie? Bohaterka filmu Nicolasa Monette "A może by tak trójkącik?" sama zaczyna się nad tym poważnie zastanawiać...

"My" nie dzieli się przez trzy. Odwieczna zasada dobrego małżeństwa. A co jeśli tak naprawdę to skostniałe podejście do pojęcia związku we współczesnym świecie? Bohaterka filmu Nicolasa Monette "A może by tak trójkącik?" sama zaczyna się nad tym poważnie zastanawiać...
Martin Matte i Mélissa Désormeaux-Poulin w scenie z filmu "A może by tak trójkącik?" /materiały dystrybutora

Estelle. Do bólu przewidywalna 34-latka, pedantka i perfekcjonistka. Najlepiej opisujące ją słowo? "Zachowawczość". Kiedy przez zupełny przypadek znajduje w domu zabawki erotyczne mężna, wpada w panikę. Po szybkich konsultacjach z przyjaciółkami odkrywa bolesną prawdę o sobie: jest nudna w łóżku. Od tej chwili swoje życie intymne postanawia wywrócić do góry nogami. Chce spróbować trójkąta miłosnego. I do realizacji swojej nowej fantazji nawet nie bierze pod uwagę swojego partnera!

"A może by tak trójkącik?" w zabawny sposób obnaża tłumione przez lata pragnienia. Skryta i niepewna siebie Estelle dopiero po trzydziestce odkrywa w sobie prawdziwą kobietę. Zaczyna poważnie zastanawiać się nad swoim obecnym życiem seksualnym. Jednak jak przystało na Francuzów - w filmie nie mogli odmówić sobie właściwego dla siebie humoru.

Reklama

I dlatego właśnie droga do realizacji marzenia o trójkącie miłosnym staje się dość wyboista: w ręce apodyktycznej szefowej bohaterki wpadają ogłoszenia kandydatów z serwisu randkowego, niewinny flirt z nieznajomą w klubie ma swoje dalsze konsekwencje, a próba erotycznego masażu o mało co nie kończy się... kontuzją męża. Absurdalnie śmieszne sytuacje stają się jednak świetnym pretekstem do zastanowienia się nad uśpionymi marzeniami.

W filmie główna bohaterka przechodzi prawdziwą przemianę, Szereg wydarzeń sprawi, że Estelle wręcz wybuchnie swoją kobiecością i zrozumie, że kryzys egzystencjalny jaki przeżywa ma swoje źródło w seksualności. W tej roli znakomicie odnalazła się jej odtwórczyni, Mélissa Désormeaux-Poulin. Na uwagę, oprócz męża granego Martina Matte, zasługuje trio wyjątkowych francuskich aktorek: Bénédicte Décary , Geneviève Schmidt i Anne-Élisabeth Bossé. Przyjaciółki, w które się wcieliły, są bohaterkami prześmiesznych filmowych dialogów, z których widz śmiał się będzie jeszcze przez długi czas.

Komedia Nicolasa Monette "A może by tak trójkącik?" świetna propozycja na letnie wyjście do kina, a także poradnik dla par, jak podgrzać atmosferę w łóżku. Oczywiście z przymrużeniem oka.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy