82. urodziny słynnego "Maliniaka"
Roman Kłosowski niedawno zakończył zdjęcia do kolejnego filmu. Znany wszystkim "Maliniak" obchodzi w Walentynki 82. urodziny. Jest parę ról, których nie zagrałem i już nie zagram" - wyznaje.
PAP Life: Panie Romanie już 14 lutego ma pan urodziny. Czy ta oryginalna data przyniosła panu szczęście?
Roman Kłosowski: - Uważam, że tak. Mam wspaniałą rodzinę. Ponad 50 lat żyję ze swoją żoną i nawet nie myślimy o rozwodzie (śmiech). Mam syna i synową, która jest świetną aktorką, wnuki i prawnuka, który kończy 3 lata. Poza tym uprawiam zawód, który lubię i czerpię z tego przyjemność.
Przez wiele lat kojarzony był pan z postacią Maliniaka z serialu "Czterdziestolatek". Nie żałował pan tego?
- Raczej nie. Uważam, że to była świetna rola. Poza tym to było bardzo unikalne zdarzenie, ponieważ Maliniak, to był niesympatyczny facet, a przez publiczność bardzo lubiany. Tak sobie myślę, że chyba trochę mojej w tym zasługi... Maliniak miał wszystkie wady, jakie można mieć, a jednak wszyscy go lubili. Ale teraz już coraz częściej mówią do mnie 'panie Romanie' a nie 'panie Maliniak'. To jest bardzo miłe.
Zagrał pan w kolejnym polskim filmie. Tym razem to rola u Konrada Szołajskiego w produkcji "Kop głębiej". Co to za postać?
- Gram seniora rodu, który osiedlił się na ziemiach odzyskanych. Jan, w którego się wcielam, jest Żydem z pochodzenia. Moim zdaniem to bardzo ciekawa rola i dobrze prowadzona. Z niecierpliwością czekam na premierę.
Jest jeszcze jakaś rola, którą chciałby pan zagrać?
- Jest parę ról, których nie zagrałem i już nie zagram, bo mam 82 lata.
Ale to się chyba nie wyklucza.
- Zagłoby nie zagrałem i pewnie już nie zagram. Poza tym mam wspaniałych poprzedników. Ale ja to już zagrałem chyba wszystko, co można zagrać (śmiech). Grałem Szwejka, Ryszarda III, Maliniaka, Kramarza... Także właściwie, jestem spełnionym aktorem.
A co z teatrem? Oddzielał pan plan filmowy od sceny? Co było dla pana ważniejsze?
- Nie oddzielałem tego nigdy. Zawsze to łączyłem. Przecież skończyłem też reżyserię, byłem przez pięć lat dyrektorem teatru, uczyłem w szkole teatralnej... A teraz mam nadzieję, że coś jeszcze zagram. Kiedy zadzwonił do mnie Konrad Szołajski powiedziałem mu, że to już była pewnie moja ostatnia rola, a on odpowiedział, że na pewno nie, ponieważ pisze już dla mnie scenariusz. Bardzo się ucieszyłem. Wszystko, to kwestia zdrowia. Mam nadzieję, że mimo dużych z nim problemów, jeszcze coś zagram.
Niebawem poznamy nominowanych do polskich nagród filmowych Orły. Co pan sądzi o polskim kinie? Ma pan swoich współczesnych faworytów?
- Nie. Uważam, że dzisiaj w ogóle z kulturą nie jest dobrze. Zarówno w teatrze, jak i w filmie. Nie ma teatru telewizji, który był piękny i znaczący. W moim przekonaniu okres, w którym grałem, był dużo lepszy.
Czy podczas swojej kariery bywało tak, że żałował pan, że wybrał sobie taki zawód?
- Nie. Nie miałem nigdy majątku, ale ciągle byłem w pracy. Żałowałem tylko wtedy, gdy nie miałem propozycji. Jak ktoś prześledzi moją karierę, to zobaczy, że ciągle coś robiłem.
To prawda. Ma pan bardzo długą filmografię...
- Tak. Prawie stówa...
A znajdował pan czas na inne zainteresowania, hobby?
- Zawsze interesowała mnie sztuka współczesna. Zawsze chciałem wiedzieć, co się dzieje w sztuce, w polityce, jak kształtują się postawy społeczne. Do dziś mnie to pasjonuje.
Dlaczego zdecydował się pan zostać także reżyserem?
- Poszedłem na reżyserię, dlatego, że nie chciałem dać się zaszufladkować. Chciałem poprzez zawód, który uprawiam, mówiąc górnolotnie, kształtować rzeczywistość.
Zawód aktora dzisiaj różni się od zawodu aktora kiedyś?
- Wydaje mi się, że ten zawód się zmienił. Przede wszystkim młodzi ludzie mają gorszy materiał do uprawiania zawodu, niż my mieliśmy.
Co mają w takim razie robić?
- Nie umiem pani odpowiedzieć na to pytanie. Przede wszystkim muszą mieć możliwość do pracy. Jednak nie mają teraz do wyboru wybitnych filmów, tylko seriale, niekoniecznie zawsze dobre. 'Czterdziestolatek', w którym grałem, był bardzo dobry, przede wszystkim dzięki twórcom.
Panie Romanie, proszę mi powiedzieć na koniec, czego sobie pan życzy na te 82 urodziny?
- Zdrowia, które pozwoli mi dalej uprawiać ten zawód.
Z Romanem Kłosowskim rozmawiała Dominika Gwit (PAP Life).