Reklama

20 lat temu zmarła Katharine Hepburn. Najwybitniejsza aktorka w historii?

20 lat temu zmarła Katharine Hepburn - najlepsza aktorka w historii amerykańskiej kinematografii. 12 razy nominowana do Oscara dostała go czterokrotnie. Żadnego jednak nie odebrała. "Moja praca jest dla mnie najlepszą nagrodą" - mówiła.

20 lat temu zmarła Katharine Hepburn - najlepsza aktorka w historii amerykańskiej kinematografii. 12 razy nominowana do Oscara dostała go czterokrotnie. Żadnego jednak nie odebrała. "Moja praca jest dla mnie najlepszą nagrodą" - mówiła.
Katherine Hepburn /Ernest Bachrach/John Kobal Foundation /Getty Images

W 1999 r. American Film Institute w rankingu najlepszych aktorek w historii amerykańskiej kinematografii, umieścił ją na pierwszym miejscu. Nazywana ekscentryczką, chłopczycą, anty-gwiazdą, ale też pierwszą damą kina - jednym słowem Katharine Hepburn. "Od momentu kiedy zjawiła się w Hollywood, była wszystkim, tylko nie grzeczną hollywoodzką gwiazdą, podporządkowującą się normom i obyczajom fabryki snów. Ubierała się tak, jak ona uważała za stosowne, odmawiała udzielania wywiadów, jak ognia unikała łowców autografów, a do jej życia osobistego nikt nie miał dostępu" - podsumował historyk filmu Stanisław Janicki w "Odeonie. Felietonach filmowych" (2013).

Reklama

Katherine Hepburn: Naznaczyła ją osobista tragedia

Hepburn urodziła się 12 maja 1907 r. w Hartford w stanie Connecticut, jako jedno z sześciorga dzieci cenionego lekarza Thomasa Hepburna i działaczki ruchu sufrażystek Katharine Marthy Houghton. Aktorka często odnosiła się do więzów rodzinnych, podkreślając jednocześnie, jak wiele jej zawdzięcza. "Zawsze zachęcali nas do samodzielnego myślenia. Dużo czytaliśmy. (...) Zawdzięczam im wszystko, co mam, wszystko co udało mi się osiągnąć" - deklarowała w filmie dokumentalnym "Wszystko o sobie" (1993).

W wieku 14 lat Katharine przeżyła osobistą tragedię, która wywarła duży wpływ na jej życie. Najstarszy brat Tom powiesił się w sypialni. Nigdy nie wyjaśniono przyczyn, czy było to samobójstwo, czy też jak twierdził ojciec, w przedstawionej prasie wersji - wypadek spowodowany niefortunną próbą zrobienia sztuczki z liną. "Następnego ranka poszłam na górę, żeby go obudzić. Był tam - obok łóżka - jego kolana zgięte - powieszony za podarty kawałek prześcieradła. Był przywiązany do krokwi. Był martwy. Uduszony. To nie miało sensu. W stanie odrętwiałego szoku odcięłam go i położyłam na łóżku" - wyznała aktorka w wypowiedzi podanej na łamach "Vanity Fair".

"Ten incydent sprawił, że zostałam odcięta od świata, jaki znałam. (...). Próbowałam chodzić do szkoły, ale czułam się odizolowana. Widziałam coś, czego nie widziały dziewczyny: tragedię" - wspominała po latach. Prawdopodobnie to z uwagi na pamięć o bracie podawała później, że urodziła się 8 listopada (była to dzień narodzin Toma).

Pierwsze kroki na zawodowej scenie stawiała w 1928 r. w Baltimore, gdzie zagrała drobną rolę w sztuce teatralnej "Caryca". Udało jej się ujawnić swój talent i to na tyle, że już w niecały rok później występowała na Broadwayu. "Okazała się być aktorką ekstrawagancką, niezależną, zaskakującą. Toteż nieustannie zrywano z nią, a raczej nie podpisywano nowych kontraktów, to znów proszono o udział w spektaklach, by po chwili rezygnować z jej występów" -  ocenił Stanisław Janicki.

W 1932 r. zachwyciła krytyków teatralnych rolą w sztuce "Mąż wojownika". Zaowocowało to propozycją kontraktu filmowego. Co ciekawe, praca na planie filmowym nie wzbudziła entuzjazmu aktorki, która - nieco na odczepnego - zażądała wygórowanej sumy, na co - ku jej zaskoczeniu - wytwórnia przystała. W taki sposób Hepburn zadebiutowała na dużym ekranie - film nosił tytuł - nomen omen! - "Rachunek za rozwód" (1932), a reżyserował go George Cukor, z którym aktorka jeszcze kilka razy spotka się na planie.

Katherine Hepburn: Najlepsza aktorka w historii

Filmowy debiut Hepburn potwierdził jej zdolności aktorskie. Wytwórnia RKO Pictures - jedna z czołowych wówczas wytwórni filmowych w Hollywood, zdecydowała się podpisać z aktorką kontrakt na kolejne pięć filmów. Już w następnym roku wchodzi na ekrany reżyserowany przez Lowella Shermana melodramat "Poranna chwała". Film opowiada historię prostej dziewczyny z prowincji, która postanawia spróbować swoich sił na aktorskich deskach Broadwayu. Hepburn gra w nim główną rolę, za którą otrzymuje swojego pierwszego Oscara. Łącznie dostanie ich cztery, będąc aż dwunastokrotnie nominowaną. Na drugą statuetkę poczeka jednak aż 34 lata.

W tym samym roku nakręciła również "Małe kobietki" w reż. George'a Cukora. Film dostał Oscara za najlepszy scenariusz adaptowany, a 1995 r. trafił na opracowaną z okazji stulecia kina watykańską listę 45 "ważnych i wartościowych filmów fabularnych". Kilka lat później Hepburn starała się o rolę w "Przeminęło z wiatrem". Bez większego przekonania jednak, uważała bowiem, że jest do niej za brzydka. Ostatecznie w postać Scarlett O’Hary wcieliła się niezbyt znana wówczas Vivien Leigh.

Mimo sukcesów i uznania, Hepburn odczuwała duży stres przed wyjściem na scenę. "Od czasu do czasu wymiotowała do kosza na śmieci, ponieważ była tak zdenerwowana i przestraszona. 'O mój Boże, co oni sobie pomyślą? Muszę wykonać dobrą robotę'. Potem wychodziła na scenę i była absolutnie genialna" - wspominał cytowany przez "The Guardian" Mundy Hepburn, siostrzeniec aktorki. "Nie mieszała się z hollywoodzkim tłumem, szukała towarzystwa wyselekcjonowanych intelektualistów. Honorowa, a często i arogancka, wymagała od bossów i producentów szacunku dla siebie i swego sposobu bycia" - zauważył Janicki.

W 1928 r. wyszła za mąż za Ludlowa Ogdena Smitha. Małżeństwo rozpadło się jednak już sześć lat później, kiedy na planie filmu "Kobieta roku" poznała Spencera Tracy'ego - aktora, z którym nawiązała romans, mimo iż początkowo nie przypadli sobie do gustu. Tracy okazał się być dla Hepburn miłością życia, choć nigdy nie wzięli ślubu. Aktor był bowiem już wcześniej żonaty, a jako konserwatywny katolik nie uznawał rozwodu. "Nie zniszczyłam ich małżeństwa. Ono było fikcją, jeszcze zanim się pojawiłam" - tłumaczyła aktorka.

Hepburn i Tracy stworzyli jeden z najważniejszych duetów filmowych w historii, grając w: "Keeper of the Flame" (1942) George'a Cukora, "Bez miłości" (1945) Harolda S. Bucqueta, "Morzu traw" (1947) Elia Kazana, "Stanu Unii" (1948) Franka Capry, "Żebru Adama" (1949) Cukora oraz w komediach "Pat i Mike" (1952) Cukora, "Biuro na tranzystorach" (1957) Waltera Langa, czy "Zgadnij, kto przyjdzie na obiad" 1967) Stanleya Kramera.

"To była najpiękniejsza historia miłosna, bo pozostawała naszym wyłącznym sekretem" - powiedziała po latach aktorka. Wszyscy jednak wiedzieli o ich związku, łącznie z żoną aktora. Związek Tracy'ego i Hepburn nie należał do łatwych. Nie tyle nawet dlatego, że byli zupełnie odmiennymi charakterami, lecz przede wszystkim z powodu depresji i alkoholizmu aktora. Hepburn potrafiła nawet zrezygnować z własnej kariery, by opiekować się Spencerem, po śmierci którego (1967) nie związała się już z nikim. "Kochałam go i chciałam z nim być. Gdybym go opuściła, unieszczęśliwiłabym nas oboje" - wspominała później.

W 1940 r. zagrała u boku Cary'ego Granta i Jamesa Stewarta w "Filadelfijskiej opowieści". Reżyserowany przez Cukora film otrzymuje aż 6 nominacji do Oscara. Jest również wielkim sukcesem Hepburn, która staje się po nim czołową gwiazdą potężnej wytwórni MGM (Metro-Goldwyn-Mayer). W 1951 r. w filmie "Afrykańska królowa" stworzyła duet z Humphreyem Bogartem, co zaowocowało kolejną nominacją do Oscara - którego jednak nie dostała. Statuetka trafiła do niej po wspominanym już filmie "Zgadnij, kto przyjdzie na obiad" (1967). Był to ostatni wspólny film z Tracym. Zdjęcia zakończyły się kilkanaście dni przed śmiercią aktora. Rok później Hepburn otrzymała kolejną statuetkę - za film "Lew w zimie" (1968). W reżyserowanym przez Anthony'ego Harveya obrazie wcieliła się w postać królowej Eleonory, żony króla Anglii Henryka II (Peter O’Toole).

Lata 70. nie przyniosły aktorce wielkiego rozgłosu. Czwartego i ostatniego Oscara zdobyła w 1981 r. za film "Nad złotym stawem" w reż. Marka Rydella. Mimo, iż najważniejsza aktorska statuetka trafiała do niej aż czterokrotnie, co jest rekordem, to żadnej z nich osobiście nie odebrała, tłumacząc: "Moja praca jest dla mnie najlepszą nagrodą". Na dużym ekranie pojawiała się jeszcze kilkakrotnie. Ostatni raz w "Przygodzie miłosnej" (1994) reż. Glenna Gordona Carona.

"Spójrzmy prawdzie w oczy - jesteśmy prostytutkami. Całe życie sprzedawałam siebie, swoją twarz, ciało, sposób poruszania się, mówienia. To jest tak: Możecie na mnie patrzyć, ale musicie za to zapłacić" - pisała w swoich wspomnieniach. Katharine Hepburn zmarła 29 czerwca 2003 roku.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Katharine Hepburn
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy