Reklama

12-letni bliźniacy to najlepsi aktorzy dziecięcy w Polsce

12-letni bracia Kamil i Andrzej Tkacz podbijają polski rynek filmowy. Kamila kilka miesięcy temu można było oglądać w "Chce się żyć" Macieja Pieprzycy. Chłopcy zagrali także wspólnie główną rolę w filmie "Biegnij, chłopcze, biegnij" Pepe Danquarta, który dzisiaj wchodzi do kin.

"Biegnij, chłopcze, biegnij" opowiada prawdziwą historię ośmioletniego Srulika, któremu udaje się uciec z warszawskiego getta podczas jego likwidacji w 1942 roku. Przez trzy kolejne lata wojny ukrywa się w lasach i podwarszawskich wsiach, podając się za polską sierotę. Dzięki swojej niezwykłej sile przetrwania i pomocy ludzi, chłopcu udaje się przeżyć.

Yoram Fridman, który jest pierwowzorem postaci Srulika, był obecny na planie filmowym i udzielał młodym aktorom wskazówek. Chętnie opowiadał również o swoim życiu, nie tylko związanym z wojenną zawieruchą.

Reklama

- Udział w filmie to była dla mnie wielka zabawa. Mogłem poznać tajniki produkcji filmowej, ale też przy okazji nauczyłem się historii. Poznałem też pana Yorama Fridmana, który to naprawdę przeżył. Wywarło to na mnie wielkie wrażenie - mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Andrzej Tkacz.

- Mimo że film był trudny, dla nas był zabawą. Staraliśmy się czerpać z tego radość i być wesołymi na planie. A nasza wspaniała ekipa też wiedziała, że muszą nas trochę zabawiać, trochę żyć dziecinnym życiem. Gdybyśmy nie mieli tego kontaktu, film by nie wyszedł tak, jak powinien - dodaje Kamil Tkacz.

Największym wyzwaniem dla braci okazała się scena w szpitalu, kiedy Srulik musi pogodzić się z utraconym zdrowiem i ze swoim kalectwem. W filmie występuje w niej Kamil.

- Odkryłem wtedy, że umiem płakać na zawołanie. Popłakałem się ze złości i nawet tego nie kontrolowałem. Mam bujną wyobraźnię i kiedy gram, to sobie wyobrażam, że to się dzieje naprawdę - wspomina młody aktor.

Z kolei najmilej bracia wspominają pracę nad fragmentami kaskaderskimi. Udział w nich sprawił, że na planie mogli skakać po samochodach czy turlać się ze wzgórza, co było dla nich doskonałą zabawą.

- Ja na przykład czekałem na kąpiel w bagnie, bo bardzo chciałem tego doświadczyć. Przecież może już nigdy w życiu nie będę miał okazji tego spróbować. Zapachy może nie najmilsze, ale można się przyzwyczaić. Przez pół dnia się chlupałem z ekipą w bagnie i było fajnie - mówi Kamil.

"Biegnij, chłopcze, biegnij" można od 10 stycznia oglądać na ekranach kin.


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Newseria Lifestyle
Dowiedz się więcej na temat: polski rynek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy