Reklama

110 filmów na American Film Festival. Jaki tytuł na zakończenie imprezy?

110 filmów, w tym 54 po raz pierwszy w Polsce, zostanie pokazanych podczas 12. American Film Festival (AFF). Tegoroczna odsłona wydarzenia odbędzie się w dniach 9-14 listopada we wrocławskim kinie Nowe Horyzonty. Imprezę zainaugurują dwa filmy: "Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun" Wesa Andersona oraz "C’mon C’mon" Mike’a Millsa. Festiwal zakończy pokaz "Oczu Tammy Faye" w reżyserii Michaela Showaltera z tytułową rola Jessiki Chastain.

110 filmów, w tym 54 po raz pierwszy w Polsce, zostanie pokazanych podczas 12. American Film Festival (AFF). Tegoroczna odsłona wydarzenia odbędzie się w dniach 9-14 listopada we wrocławskim kinie Nowe Horyzonty. Imprezę zainaugurują dwa filmy: "Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun" Wesa Andersona oraz "C’mon C’mon" Mike’a Millsa. Festiwal zakończy pokaz "Oczu Tammy Faye" w reżyserii Michaela Showaltera z tytułową rola Jessiki Chastain.
Jessica Chastain w filmie "Oczy Tammy Faye" /materiały prasowe

Szczegóły programowe tegorocznego AFF zaprezentowano w środę podczas konferencji prasowej. W tym roku festiwal będzie miał formę hybrydową: po stacjonarnej części nastąpi część online, która odbędzie się między 1 a 14 grudnia.
  "Udało nam się zgromadzić genialny program w sumie 110 filmów, w tym 101 pełnych metraży prosto ze wszystkich 'stanów kina'. Będziemy mogli się spotkać na żywo, porozmawiać z publicznością, z naszymi gośćmi" - podkreśliła dyrektorka AFF Ula Śniegowska. Aż 54 spośród prezentowanych filmów zostaną pokazane w Polsce po raz pierwszy, a 12 będzie miało swoją premierę międzynarodową.

Reklama

12. AFF wyjątkowo otworzą dwa filmy: "Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun" Wesa Andersona oraz "C’mon C’mon" Mike’a Millsa. Tytuły te - jak mówiła Śniegowska - stoją na dwóch skrajnych biegunach amerykańskiego kina niezależnego. "Myślę, że oba nie zawiodą miłośników zarówno Wesa Andersona, jak i Mike’a Millsa. 'Kurier Francuski' to film napakowany treściami i historiami - to pięć praktycznie osobnych filmów, które nie tylko opowiadają o nostalgii za przemijaniem prasy drukowanej, są wyrazem miłości do Francji i Paryża, ale również pokazują plejadę aktorów. W obsadzie Kuriera znaleźli się m.in. Bill Murray, Frances McDormand, czy Timothée Chalamet" - mówiła dyrektorka festiwalu.

"C’mon C’mon" będzie z kolei pierwszym filmowym występem Joaquina Phoenixa po nagrodzonej Oscarem roli w Jokerze. Aktor wciela tu w rolę dziennikarza radiowego, który niespodziewanie musi przejąć opiekę nad swoim siostrzeńcem o niezwykłej wrażliwości i wyobraźni. "Oba filmy mówią więc o dziennikarstwie i o reporterstwie. W 'C’mon C’mon' mamy zupełnie inny, niewystylizowany jak u Wesa Andersona, zachowany w monochromatycznych kolorach obraz dzisiejszej Ameryki, niemalże dokumentalnie ujętej" - tłumaczyła Śniegowska.

Festiwal zakończy pokaz "Oczu Tammy Faye" w reżyserii Michaela Showaltera - opowieść o barwnym życiu tytułowej ewangelistki, która w latach 70. i 80. ubiegłego wieku, wspólnie ze swoim mężem, zbudowała największą na świecie religijną sieć medialną i chrześcijański park rozrywki. W rolach głównych będzie można zobaczyć Jessikę Chastain oraz Andrew Garfielda.

W programie festiwalu tradycyjnie znalazły się przeboje pokazywane na światowych festiwalach - m.in. "Red Rocket" Seana Bakera oraz "Stillwater" Toma McCarthy’ego z festiwalu w Cannes, prezentowany na Sundance "Jockey" Clinta Bentleya, czy nagrodzona w Wenecji za najlepszy scenariusz "Córka" - reżyserski debiut Maggie Gyllenhaal.

Publiczność będzie miała też okazję zobaczyć "Odkupienie Frana Kranza" - studium żalu, rozpaczy i żałoby po tragicznych w skutkach wydarzeniach związanych ze szkolną strzelaniną, a także "Nowicjuszkę" Lauren Hadaway - historię sportsmenki, która postanawia poświęcić całe swoje życie dla kariery wioślarskiej.

Ważnym elementem American Film Festival są także sekcje konkursowe: Spectrum, gdzie w ramach przeglądu nowych tendencji i młodych talentów kina USA pokazanych zostanie 16 tytułów oraz American Docs, na którą złoży się  9 dokumentów prezentujących różne oblicza Ameryki.

W programie znalazły się także dwie sekcje poświęcone współczesnemu kinu dokumentalnemu z USA: Special Docs oraz Portrety. W ramach pierwszej z nich będzie można zobaczyć m.in. "Wrogów publicznych" Sonii Kennebeck, "Kim jesteśmy: kronikę rasizmu w Ameryce" Emily Kunstler i Sarah Kunstler, czy "Poszukiwaczy" Pacho Veleza.

Podczas festiwalu nie zabraknie także retrospektyw. Bohaterem jednej z nim i zarazem gościem specjalnym American Film Festival będzie John Waters. Autor "Różowych flamingów" w trakcie swojej wizyty we Wrocławiu odbierze nagrodę Indie Star Award, przyznawaną twórcom bezkompromisowo niezależnym, weźmie udział w masterclassie oraz zaprezentuje stand-up "This Filthy World". 

"Jest to twórca bezprecedensowy, którego nie da się porównać z nikim innym jeśli chodzi o odwagę z jaką realizował swoje filmy. Atakował w nich mieszczańskie społeczeństwo i tradycyjne amerykańskie wartości. Jest też twórcą, który zrealizował film uznawany za jeden z najobrzydliwszych filmów na świecie, co sam Waters podkreśla z dumą, czyli 'Różowe Flamingi'" - mówił selekcjoner programowy Piotr Czerkawski. 

Dodał, że sam uwielbia kino Watersa za jego wielkowymiarowość. "Z jednej strony surowo krytykuje, wyśmiewa się, szarga świętości, ale jego kino jest też przepełnione dużą czułością wobec outsiderów, buntowników, którzy nie godzą się na zastany obraz świata" - podkreślił. W programie AFF znalazło się pięć dzieł reżysera, oprócz "Różowych flamingów" (1972) to m.in. "Female Trouble" (1974) i "Lakier do włosów" (1988).

Widzowie przyjrzą się także twórczości Idy Lupino, która w latach 50. jako jedna z nielicznych kobiet w historii kina była zarówno aktorką, jak i autorką filmów oraz zobaczą wczesne filmy Jima Jarmuscha, w tym m.in. "Nieustające wakacje" oraz "Inaczej niż w raju". "Mam nadzieję, że te surowe, bezkompromisowe i pozbawione jeszcze splendoru późniejszych, pierwsze filmy Jarmuscha przypadną do gustu dzisiejszym odbiorcom. Wtedy jeszcze Jarmusch patrzył na Stany Zjednoczone - jak sam mówił - oczami Europejczyka, bardziej z dystansu, wiedząc, że jest tam inaczej niż w raju" - powiedziała Śniegowska.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: American Film Festival
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy