Reklama

"Miasto 44": Trzeba doceniać każdą chwilę

"Ten film przypomina, jak kruchy jest porządek świata; że trzeba doceniać każdą chwilę, dbać o to, co się ma, bo w każdej chwili możemy to stracić" - mówi Jan Komasa. Opowiadające o powstaniu warszawskim "Miasto44" w jego reżyserii trafi do kin 19 września.

W rozmowie z PAP 32-letni Komasa wspominał, że gdy w ramach przygotowań do realizacji "Miasta44" spotykał się z weteranami powstania, zadawał im m.in. pytanie: "Czy chodząc przed wojną po Warszawie, spacerując Marszałkowską, pomyśleliście choć raz, że wkrótce możecie stracić to miasto?".

"Odpowiadali, że nie, że to nie mieściło im się w głowach. Kiedy później widzieli, co wydarzyło się z ich miastem - ginących ludzi, płonące budynki - było to dla nich niczym obrazy ze złej bajki. Nie do pomyślenia. Ze wszech miar bestialskie, barbarzyńskie. Ludzie przyzwyczajają się, że świat, zastany porządek tego świata, 'już taki będzie'" - powiedział PAP reżyser, który przygotowuje się do prezentacji "Miasta44" w konkursie głównym festiwalu w Gdyni (39. edycja festiwalu potrwa od 15 do 20 września).

Reklama

Reakcje na widok płonącej w 1944 roku Warszawy Komasa porównał do "szoku po ataku na World Trade Center". "Myślę, że to był ten rodzaj szoku, o jakim opowiadali mi znajomi z Nowego Jorku" - powiedział reżyser.

Przyznał, że tworząc film, starając się oddać na ekranie czas powstania warszawskiego, również musiał "zacząć się bać". "Musiałem porzucić bezpieczne sfery mieszczucha, chodzącego spokojnie po ulicach w cywilizowanym świecie" - opowiadał.

W ocenie samego Komasy "Miasto44" to film m.in. "o kruchym porządku świata". "Mamy coś, ale możemy to stracić. Dlatego o to dbajmy. Nasza walka o wolność i godność powinna trwać każdego dnia. Wolność nie jest dana na zawsze, mogą ją nam odebrać w sekundę. Trzeba pracować ciągle nad tym, co się ma, na wielu poziomach. I cieszyć się z tego, co się ma. Z rodziny, z drugiej osoby, z pracy. Ważne, by doceniać każdą chwilę" - powiedział filmowiec.

Fabuła "Miasta44", które Komasa wyreżyserował na podstawie własnego scenariusza, koncentruje się wokół losów dwójki młodych bohaterów - "Biedronki" (jej rolę zagrała 18-letnia Zofia Wichłacz) i Stefana (23-letni Józef Pawłowski). "Biedronka", czyli Alicja, pochodzi z rodziny o ziemiańskich korzeniach, mieszka w dworku pod Warszawą. Na początku filmu przebywa poza miastem i tak naprawdę jest obok wojny, nie doświadcza terroru, przez który przechodzą warszawiacy. Rodzice chcą zapewnić jej ciepło i bezpieczeństwo. Alicja ma wszystko - pozornie, ponieważ jednak czegoś jej brakuje. Dziewczyna podejmuje, po raz pierwszy w życiu samodzielnie, bardzo ważną decyzję - idzie do powstania.

Nastolatka trafia do konspiracji - i poznaje wówczas Stefana - a następnie bierze udział w powstaniu jako sanitariuszka. Stefan przykuwa uwagę Alicji, ponieważ jest inny niż ludzie, którzy wcześniej ją otaczali. "Biedronka" dowiaduje się, że Stefan opiekuje się swoją rodziną. Jego ojciec, oficer, zginął na początku wojny. Stefan został sam z matką, aktorką, i młodszym bratem. Następnie zaangażował się w działalność konspiracyjną, a potem, wbrew woli matki, poszedł do powstania.

Po zaangażowaniu się w powstanie "główny bohater przechodzi przez fazę, kiedy przestaje być 'cukierkowym chłopcem', i zostaje wypełniony mrokiem" - opowiadał o Stefanie Jan Komasa.

Wśród innych bohaterów "Miasta44" są: odważna dziewczyna z robotniczej rodziny z Woli - łączniczka Kama (w jej roli Anna Próchniak), która tak jak "Biedronka" kocha się w Stefanie, żołnierz AK "Kobra" (Tomasz Schuchardt), który podczas powstania bierze ślub z ukochaną Beatą (Karolina Staniec) oraz "Miki" (Grzegorz Daukszewicz), żołnierz AK, przed powstaniem student politechniki. Rodzina "Mikiego" w czasie okupacji dawała schronienie Żydom, za co zapłaciła życiem. Losy tego bohatera powiązane są z losem Adama (Jan Kowalewski), 16-letniego żydowskiego chłopca, którego bliskich zamordowano podczas wojny. Ważną postacią w filmie jest ponadto Janek Góralski "Góral" (Maurycy Popiel), dowódca oddziału, do którego wcielony zostaje Stefan.

Realizując "Miasto44", Komasa zdecydował się na mieszanie konwencji w warstwie wizualno-dźwiękowej oraz na przestylizowanie pewnych scen. "Są w tym filmie sceny opowiadane w innej konwencji niż realistyczna" - podkreślał na początku września po pokazie prasowym filmu w Warszawie. Celowo przestylizowana została np. scena seksu. Komasa tłumaczył, że nie chciał epatować na ekranie erotyzmem, "opowiadać wprost, być dosadnym". "Scena seksu jest jedna - w konwencji snu, transu, komiksu" - powiedział.


Mówiąc o ścieżce dźwiękowej "Miasta44", na której znalazły się muzyka symfoniczna nagrana z orkiestrą (skomponowana przez Antoniego Komasę-Łazarkiewicza), a także m.in. utwór Czesława Niemena i muzyka elektroniczna (np. techno, dubstep), tłumaczył: "Chciałem użyć środków muzycznych, które sam lubię. Mówiono mi też, że ten film taki właśnie powinien być - żeby nie bać się niszczyć poczucia bezpieczeństwa widza". Zaznaczył, że jako reżyser "nie potrzebuje spójności w warstwie wizualno-dźwiękowej". "Mogę mieszać konwencje i dobrze się w tym czuję" - powiedział.

Komasa zaznaczył, że w "Mieście44" ukazuje "ludzi w sytuacji testowej, kryzysowej", którzy w różny sposób reagują na koszmar wojny. "Chciałem pokazać rozpiętość ludzkich postaw. Jako reżyserowi zależało mi też, by nie przyzwyczajać widza do myślenia typu: 'Aha, już wiem, jak to się skończy, jakie to będzie rozwiązanie'" - wyjaśnił. Jak mówił, opowiadając o filmowych bohaterach, starał się często "'przełamywać' te postaci". Gdy następuje "przełamanie postaci, której ufamy i która wydaje nam się czysta moralnie, widz zostaje wyrwany z poczucia, że 'już wszystko wie'" - powiedział reżyser.

Dramat wojenny "Miasto44" zrealizowano pod honorowym patronatem prezydenta Bronisława Komorowskiego. Producentem filmu jest Akson Studio, a koproducentami: Narodowe Centrum Kultury, Telewizja Polska, Orange Polska oraz Muzeum Powstania Warszawskiego.

Zdjęcia, za które odpowiadał operator Marian Prokop, kręcono w 2013 r. w Warszawie i okolicach, a także w Łodzi, we Wrocławiu oraz w Walimiu i Świebodzicach na Dolnym Śląsku. Aktorom towarzyszyło ponad 3 tys. statystów. Budową dekoracji zajęło się 10 ekip, które do zainscenizowania zniszczonego miasta użyły 5 tys. ton gruzu.

Aby przedstawić wygląd Warszawy z 1944 roku, "zrekonstruować" na ekranie dawną stolicę, filmowcy zastosowali nowoczesne techniki komputerowe. Za efekty specjalne do "Miasta44" odpowiada hollywoodzki specjalista Brytyjczyk Richard Bain, który współpracował z takimi twórcami kina, jak Christopher Nolan i Peter Jackson, i ma w dorobku efekty m.in. do "Casino Royale", "Incepcji", "King Konga".

Za scenografię do "Miasta44" odpowiadali Grzegorz Piątkowski i Marek Warszewski, a za kostiumy Dorota Roqueplo i Magdalena Jadwiga Rutkiewicz-Luterek.

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jan Komasa | Miasto'44
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy