Reklama

Ibisz porzucony. "Przerzuciła się na Kraśkę"!

O tym, czym zadziwia pracowników stacji benzynowych i czego od niego oczekują fani oglądający "Taniec z gwiazdami" opowiada Krzysztof Ibisz.

Nie ciągnie pana na parkiet?

Krzysztof Ibisz: - Kiedyś prowadziłem "Jak oni śpiewają" i miałem na żywo zaśpiewać z Joanną Liszowską. Kosztowało mnie to trzy nieprzespane noce, było mi na przemian gorąco i zimno, miałem spocone dłonie i drżałem, jakbym miał 40 stopni gorączki. Tak to jest, kiedy biorę się za coś, czego nie potrafię robić. Kocham oglądać taniec, natomiast sam nie potrafię tańczyć i w życiu bym się nie zdobył na wyjście na parkiet.

Na pewno jest jakiś taniec, w którym by się pan sprawdził!

Reklama

- Może w walcu angielskim, takim majestatycznym, w miarę prostym, moim zdaniem oczywiście. Ale gdybym miał zatańczyć jakąś "łacinę", to byłby dramat! Dlatego tak podziwiam uczestników "Tańca z Gwiazdami", którzy przełamują swoje opory, wychodzą i tańczą przed publicznością.

A pan wychodzi i w tych samych warunkach prowadzi program.

- Ale to zupełnie co innego! Mam ponad dwudziestoletnie doświadczenie, kocham to robić, nie mogę się doczekać piątku, godziny 20:00, kiedy ruszy show. Program na żywo to rodzaj sztuki. Można się przygotować, można coś sobie poukładać, ale kiedy zapala się lampka, nigdy nie wiem, jak się to wszystko potoczy.

Adrenaliny nie brakuje też panu w czasie prowadzonego na żywo "Nowego dnia z Polsat News".

- To specyficzna działalność medialna. Najpiękniejsze jest to, że nasi szefowie pozwolili mnie i Joannie Górskiej oraz Beacie Cholewińskiej wybierać, o czym będziemy rozmawiać i kogo zaprosimy. Poruszamy wszystkie możliwe tematy - polityczne, obyczajowe, kulturalne. Bardzo to lubię.

A wstawanie w środku nocy też?

- Można się przyzwyczaić. Między czwartą a piątą jestem w newsroomie, aby sprawdzić, co działo się na świecie w nocy. Ale jeśli obudzę się wcześniej, to jadę na stację benzynową umyć samochód, bo czyste auto to trochę moja nerwica natręctw. Przyznam, dziwnie się na mnie patrzą pracownicy stacji. Dla nich to niewiarygodne. Ibisz o 4 nad ranem myje samochód!

Kiedyś opowiadał mi pan o mailach od wielbicielek, w tym od pewnej zakochanej w panu Celiny...

- O, już do mnie nie pisze! Kiedyś tam "przerzuciła się" na Piotra Kraśkę, muszę zapytać, czy nadal go prześladuje... (śmiech). Chyba już coraz mniej mam takich wielbicielek. Mam już swoje lata, ustabilizowane życie rodzinne, zobowiązania i przez to chyba już nie jestem tak atrakcyjny jak kiedyś. Teraz z fanami kontaktuję się głównie na swoim oficjalnym fanpage'u na Facebooku. Staram się w miarę możliwości odpisywać na maile, to bardzo miłe kontakty.

O czym teraz do pana piszą?

- Główny temat to prośby o wejściówki na widownię "Tańca z gwiazdami". Dostaję kilkadziesiąt maili dziennie.

Rozmawiała Ewa Gassen-Piekarska.

Teleświat
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy