Reklama

Aneta Zając już zwyciężyła!

Która z par dowiruje do zwycięstwa i wywalczy sobie, oprócz Kryształowej Kuli, 150 tysięcy złotych na spółkę w finale, dowiemy się już 23 maja. Ale jest zawodniczka, która niezależnie od wyniku może czuć się wygrana.

Czy można wygrać, nie zdobywając głównej nagrody? Okazuje się, że można. Aneta Zając właściwie wygrała na wstępie, kiedy jako partnera w show przyznano jej Stefana Terrazzino.

Przystojny tancerz został oddanym przyjacielem aktorki, a w walcu i tangu zgrali się wręcz idealnie. Gwiazda "Pierwszej miłości", po przeciągającej się traumie na skutek porzucenia przez ukochanego, odżyła w ramionach Stefana.

Publiczność i jury zobaczyli w niej tryskającą temperamentem kobietę, a nie godną pożałowania samotną matkę.

Wygląda na to, że decyzja o odkupieniu praw do "Tańca z gwiazdami" była strzałem w dziesiątkę ze strony Polsatu, który tym samym stał się największym wygranym. Oprócz Anety Zając, w programie znalazł zatrudnienie także gwiazdor wielkiego formatu, Krzysztof Ibisz (prowadzący). Zaś u jego boku znakomicie się realizuje pozbawiona funkcji w "Tylko taniec" Anna Głogowska.

Reklama

Nie należy zapominać również o prawie nieobecnych w mediach przez dwa lata tancerzach. Jan Kliment, Rafał Maserak i inni powrócili, by krzewić znajomość figur i cieszyć się odzyskaną sławą.

Z kolei partnerujące im gwiazdy mają możliwość walczyć o grubsze trofea - nowe, wspaniałe role i, jak Dawid Kwiatkowski, popularność wykraczającą poza Internet.

KS

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Telemax
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy