Reklama

Agnieszka Kaczorowska odkrywa swoje kolejne twarze

Taniec jest dziedziną bardzo aktorską, zwłaszcza w tym programie. Udział w show daje mi pełnię szczęścia, ponieważ mogę łączyć moje dwie największe pasje - przyznaje Agnieszka Kaczorowska, którą znamy też jako Bożenkę z serialu "Klan".

Coraz częściej pojawiają się w prasie nagłówki typu: "Agnieszka Kaczorowska otwarcie o swoim związku". Nie boi się pani, że uchylając mediom drzwi do swojej prywatności, nie będzie pani mogła już ich zamknąć?

Agnieszka Kaczorowska: - Udzieliłam jednego wywiadu dotyczącego mojego życia, ponieważ pojawiły się plotki bardzo psujące mój wizerunek i chciałam je sprostować. Myślę, że jedną wypowiedzią nie uchyliłam drzwi do życia prywatnego i na pewno nie zamierzam tam nikogo wpuszczać. Rzeczy, którymi chcę się dzielić, opisuję na blogu.

Reklama

Czuje się pani na medialnym celowniku?

- Czasem się tak czuję, ale na szczęście nie mam czasu o tym myśleć. Jasne, że minusem popularności jest fakt, iż ciągle wszyscy bezkarnie cię oceniają i myślą, że mogą na tobie "wieszać psy", ale skupiam się raczej na wszystkich pozytywach i na tym, że publiczność docenia to, co robię i jaka jestem.

Kiedy została pani trenerką w "Dancing with the Stars...", mówiono, że tu gwiazda tańczy z gwiazdą i to trochę nie w porządku. Popularność serialowej Bożenki pani pomaga?

- Niech mówią, co chcą. Nie lubię określenia "gwiazda" i nie chcę go używać. Popularność trochę pomaga, ale myślę, że najważniejsze jest to, czy ludzie po prostu cię lubią. Ja uwielbiam pracować w tym programie i daję z siebie wszystko. Jestem tancerką oraz trenerką, taką mam tu rolę.

- Nie skupiam się na tym, jaki wynik osiągnę, tylko, co zaprezentuję i czy ludzi to wzruszy lub wzbudzi w nich inne miłe emocje. Pracuję intensywnie, ale też świetnie się bawię. Chciałabym, by moi partnerzy w programie, a także widzowie pokochali taniec. Jeśli coś takiego nastąpi, będę spełniona.

Na parkiecie pokazała pani wielokrotnie totalnie inne oblicza Agnieszki Kaczorowskiej niż te, które znamy. Pani udział w show był też trochę na zasadzie: "To ja wam teraz pokażę, co we mnie siedzi naprawdę?".

- Nie, mój udział w programie to przede wszystkim nabieranie nowych doświadczeń i umiejętności, a nie udowadnianie czegokolwiek i komukolwiek.

Wielu tancerzy podkreśla, że taniec to odgrywanie pewnych ról. Czy pomaga pani w doskonaleniu warsztatu aktorskiego?

- Każde show, które przygotowujemy, to rzeczywiście odgrywanie kolejnych nowych ról, a to bardzo rozwija. Czuję, że idę do przodu, czasem nawet pędzę i nabieram nowych umiejętności.

Jakim jest pani trenerem? Potrafi pani podnieść głos i tupnąć nogą?

- Oj tak! Jednak tylko ci, którzy ze mną pracują, wiedzą, jaką jestem trenerką, a więc pytanie proszę skierować do Krzysztofa (śmiech). Muszę się jednak pochwalić, bo ostatnio powiedział mi, że mam talent pedagogiczny. Nie oczekuję od swoich partnerów mistrzostwa, tylko pełnego zaangażowania i chęci. Nie każdemu musi wychodzić, ale jeśli już ktoś ma predyspozycje, dołoży do tego ciężką pracę i odda temu serce, to gwarantuję sukces.

Mogłaby pani porównać swoich dwóch dotychczasowych "uczniów"? Rafała Maślaka i obecnego - Krzysztofa Wieszczka?

- Nie chcę porównywać do siebie ludzi. Obu panów bardzo lubię, ale teraz pracuję z Krzysztofem i jest mi w tym zestawieniu bardzo dobrze. To człowiek uzdolniony, pracowity, inteligentny i wrażliwy, a co najfajniejsze - ma zadatki na tancerza! Uwielbiam z nim pracować i jak dla mnie ta edycja mogłaby się nigdy nie skończyć.

Mam wrażenie, że jest pani taką "cichą wodą" i że my niewiele w gruncie rzeczy o pani nie wiemy. Czym nas pani jeszcze zaskoczy?

- Wrażenie jest słuszne i niech to wszystko, co nieodkryte nadal pozostanie tajemnicą, zaskoczenia niech mają miejsce we właściwym czasie! Na razie mogę zdradzić, że planuję przyłożyć się do reaktywacji swojego autorskiego projektu nauki tańca przez internet, na który mam już tysiąc nowych pomysłów, tylko potrzebuję do pomocy sponsora. Zapraszam też wszystkich do śledzenia mojego bloga oraz oglądania "Dancing with the Stars", gdzie odkrywam przed widzami swoje kolejne twarze i mam nadzieję, że wysyłam im trochę tej radości, którą czerpię z życia.

Rozmawiała Ewelina Kopic.

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy