Zuzanna Zakrzewska: Taka już jestem
Kiedyś marzyła, by dorównać szczuplejszym koleżankom, dziś akceptuje swój rozmiar 42/44. Zuzanna Zakrzewska, uczestniczka programu o modelkach plus size, wierzy, że zmieni on podejście do kobiet o rozmiarze większym niż zero.
Dlaczego zdecydowała się pani wziąć udział w programie "Supermodelka Plus Size"?
Zuzanna Zakrzewska: - Zawsze zastanawiałam się, jak by to było pozować profesjonalnemu fotografowi do zdjęć i być twarzą jakiejś marki modowej. Chciałam, żeby świat się o mnie dowiedział, ale wedle modowych standardów do niczego się nie nadawałam, bo byłam za duża. Aż tu nagle powstał program, który totalnie mnie pochłonął. Od wysłania pierwszego zgłoszenia żyłam przekonaniem, że musi mi się udać, bo jak nie teraz, to już nigdy. No i się udało.
Czy zawsze lubiła pani siebie, swoje ciało, czy marzyła, aby wyglądać jak chude modelki z wybiegów i właśnie do tego dążyła?
- Kiedy byłam młodsza, np. będąc na studiach, rzeczywiście chciałam być wysoką, bardzo szczupłą dziewczyną. Myślałam, że wtedy mężczyźni będą oglądali się za mną na ulicy, a ja będę najbardziej lubianą w grupie. Chciałam dorównać moim koleżankom. Były szczupłe i piękne, przez co były pewne siebie. A ja, jako ta większa, uważałam się za brzydką. Teraz wiem, że takie przekonanie siedzi w głowie, a ważne jest nastawienie. Kiedyś udało mi się schudnąć prawie 14 kg, ale pomimo wielu wyrzeczeń, diety oraz ćwiczeń i tak nie osiągnęłam rozmiaru 38, bowiem nie mogłam zrzucić z brzucha i z bioder. Taka już jestem i w pełni to akceptuję - zwłaszcza teraz, kiedy ludzie dookoła mówią mi, że jestem piękna, niesamowicie seksowna i kobieca. Docierają do mnie informacje, że widzowie są pod wrażeniem mojej proporcjonalnej sylwetki.
Co spowodowało, że zmieniła pani swoje zdanie w kwestii samoakceptacji?
- Po pierwsze - zmiana otoczenia. Kiedy przebywasz w gronie ludzi, którzy świecą, a ty stoisz w ich cieniu, to niestety kompleksy narastają. Warto zaprzyjaźnić się z ludźmi, którzy zaakceptują cię takim, jakim jesteś. Warto też jednak włożyć trochę wysiłku w swój wygląd. Jeśli katorżnicza dieta nie jest dla nas, to wystarczy fajnie się ubrać, aby zakamuflować niedoskonałości, czego sama się nauczyłam. Wiem też, jak dobierać kolory i fason ciuchów, które będą odpowiednie dla mnie. Dodatkowo, trochę jednak się ruszam i nie objadam fast foodami, co sprawia, że nie tyję.
Myśli pani, że program zmieni podejście do kobiet o większym rozmiarze niż zero?
- Jestem pewna, że tak. W końcu może projektanci zwrócą uwagę na problem przynajmniej połowy kobiet w kraju, która naprawdę "nie ma się w co ubrać". Myślę, że po tym programie nie będziemy bali się powiedzieć, co tak naprawdę nam się podoba. Krągłe kształty są pożądane przez mężczyzn, bowiem tak są już zaprogramowani, jednak promowany kanon piękna nie zawsze pozwalał im się szczerze wypowiedzieć.
Czy z związku z udziałem w programie ma pani więcej propozycji pracy w branży modowej?
- Teraz, kiedy jestem już bardziej rozpoznawalna, przyznaję, że dostaję więcej ofert pracy, z czego bardzo się cieszę, bo uwielbiam to robić.
A czy zainteresowanie panią wśród mężczyzn też się zwiększyło?
- Wydaje mi się, że jest takie samo, jakie było kilka lat temu - z tą różnicą, że zaczęłam to dostrzegać. Potrafię przyjąć komplementy w odpowiedni sposób. Emanuję kobiecością i moimi atutami sylwetki. W końcu jestem kobietą!
Z modelką Zuzanną Zakrzewską rozmawiała Paulina Persa (PAP Life).