Wygwizdany Charlie Sheen
Podczas premierowego pokazu autorskiego show "Violent Torpedo Of Truth: Defeat Is Not An Option" Charlie Sheen został wygwizdany przez publiczność, która zaczęła opuszczać salę już po 15 minutach występu gwiazdora.
Premiera tajemniczego widowiska Charliego Sheena odbyła się 2 kwietnia w Fox Theatre w Detroit. Publiczność nie do końca wiedziała czego spodziewać się po występie Charliego Sheena; gwiazdor nie ujawnił bowiem żadnych informacji, dotyczących demaskatorskiego show. Mimo to bilety na premierowy spektakl sprzedały się w ciągu rekordowych 18 minut.
Kiedy gwiazdor wszedł na scenę Fox Theatre, powitał go spory aplauz, jednak Sheen szybko zraził do siebie publiczność w Detroit długą tyradą, poświęconą wyjaśnianiu swych ostatnich problemów.
Sheen odniósł się również do wyrzucenia go z obsady serialu "Dwóch i pół" oraz skoncentrował na swych osobistych sprawach.
Gwiazdor przedstawił przedstawienie jako "eksperyment", wdał się w kłótnię z coraz bardziej zaniepokojoną widownią, po czym zaprezentował na ekranie fragmenty filmów z dotychczasowej kariery. Kiedy gwizdy i buczenia nie ustawały, Sheen wyparował: "Mam już wasze pieniądze, ludziska".
Następnie Sheen oświadczył publiczności, że teraz nastąpi przerwa, zszedł ze sceny, na którą już jednak nie powrócił.
Fani opuszczający salę Fox Theatere gremialnie domagali się "zwrotu pieniędzy". Suchej nitki na Sheenie nie zostawili również krytycy. "Entertainment Weekly" nazwał show "totalną katastrofą", podczas gdy opiniotwórczy "Hollywood Reporter" zawyrokował: "Nazywajcie to krwią tygrysa, albo DNA Adonisa. Tylko nie mówcie, że to była rozrywka".
Kolejny występ Sheena z "Violent Torpedo Of Truth: Defeat Is Not An Option" odbył się w niedzielę, 3 kwietnia, w Chicago. W sumie trasa liczy 22 wieczory. Bilety na wszystkie przedstawienia zostały już wyprzedane.
Spektakl Charliego Sheena przypomina pewne sceniczne wydarzenie z początku lat 70., kontrowersyjny autorski "one man show" niemieckiego aktora Klausa Kinskiego. Na pustej scenie,oświetlonej jednym reflektorem, samotny Kinski recytował swój własny tekst - "Jezus Chrystus Zbawiciel", konfrontując przesłanie Nowego Testamentu z posthippisowską rzeczywistością.
Spektakle nierzadko przerywane były przez artystę, który nie ustawał w prowokowaniu publiczności, obrażając ją ze sceny niewybrednymi wyzwiskami (klasyczne "Stul gębę"). Czy Charlie Sheen daje sobie radę jako "prorok współczesności"?
Zobacz fragment występu Klausa Kinskiego: