Reklama

Wściekła na Kammela

Szefowie telewizji publicznej nie chcą słyszeć o ewentualnym powrocie Tomka do pracy. Nic dziwnego - przez niego niemal nie wystartował program "Gwiazdy tańczą na lodzie".

Gdy dostał propozycję udziału w "Tańcu z gwiazdami", nie pofatygował się nawet, by oznajmić, że rezygnuje z występów w show Dwójki - po prostu przestał przychodzić na treningi.

Teraz dyrektor TVP Małgorzata Raczyńska, na pytanie, czy Kammel miałby szansę wrócić do pracy, odpowiada zdenerwowana: "Po moim trupie", jak zdradza "Super Expressowi" jeden z jej współpracowników.

Do niedawna Raczyńska liczyła jednak po cichu na przeprosiny Tomka i była gotowa dać mu jeszcze jedną szansę.

"Tak się jednak nie stało. O powrocie do TVP prezenter może na razie tylko pomarzyć" - mówi w rozmowie z brukowcem poinformowana osoba. "Ale jeśli odkupi swoje winy, to kto wie..."

Reklama

A my nie jesteśmy pewni, czy Kammel chce w ogóle wrócić na pełny etat do telewizji. Przypomnijmy: w TVP zarabiał 40 tysięcy miesięcznie, a teraz dzięki chałturom w cztery wieczory może otrzymać od 60 do 80 tysięcy...

INTERIA.PL/Super Express
Dowiedz się więcej na temat: 'Gwiazdy' | TVP | Gwiazdy tańczą na lodzie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy