Wojciech Cejrowski: Szukam roboty łatwej i przyjemnej
Kolorowy, kontrowersyjny, katolicki - słynny podróżnik Wojciech Cejrowski stworzył własne imperium, które przynosi mu krocie. Ludzie cenią go za edukacyjne wartości programów oraz konserwatywne poglądy.
W mediach pojawia się w kwiecistej koszuli, boso i z ulubionym napojem - yerba mate. Dotychczas opisywał przygody w Ameryce Południowej. Ostatnia książka "Wyspa na prerii" przybliża życie na prerii w USA.
Wojciech Cejrowski to bez wątpienia człowiek o wielu talentach. Choć z wykształcenia jest cieślą, przez lata parał się różnymi zajęciami. Dziś wiemy, że ten podróżnik, dziennikarz, pisarz, fotograf, aktor i satyryk to przede wszystkim człowiek z głową na karku i... smykałką do interesów.
Ostatnio plotkarska prasa emocjonowała się jego gigantycznymi zarobkami. Jednak to nie jest manna z nieba - na wszystko ciężko zapracował.
Zyski w dalszym ciągu przynosi sprzedaż programów telewizyjnych oraz ich wydania na DVD, a także honoraria ze sprzedaży książek podróżniczych. Dwa, trzy razy w roku jego biuro podróży organizuje tropikalne wyjazdy dla śmiałków. Kiedy wraca do Polski, wtedy objeżdża kraj z satyrycznym, stand-upowym występem. Z kolei przez cały rok (z wyjątkiem niedziel!) funkcjonuje sklep internetowy, w którym można zaopatrzyć się w charakterystyczne, kwieciste koszule, kosmetyki czy figurki Matki Boskiej z Guadalupe. Do tego inwestycje w nieruchomości i już można liczyć miliony na koncie. Tymczasem sam Cejrowski określa siebie mianem... lenia!
- Nie cierpię pracować i dlatego właśnie szukam roboty łatwej i przyjemnej, a przy okazji wysoko płatnej. Wtedy mogę pracować krótko i zarobić tyle, że starcza mi na długi okres leniuchowania - tłumaczy.
Kiedy dzień staje się krótszy, a temperatura zaczyna spadać, Wojciech Cejrowski pakuje się i zmienia klimat na bardziej tropikalny. - Nienawidzę śniegu, nie cierpię zimy! Postanowiłem odlatywać do ciepłych krajów jak ptactwo. Bocian nie przestaje być bardziej polski, bo pół roku spędza w Afryce. Ja tak mam z krajami Ameryki Południowej - wyjaśnia.
Kiedy ktoś zarzuca mu, że deklaruje się jako patriota, a większość czasu spędza za granicą z dala od kraju, oburza się i tłumaczy: - Nie uciekam, tylko mieszkam za granicą. Polska to matka, a matkę się kocha bezwarunkowo. Przez jakiś czas mieszkamy u mamusi, a potem budujemy własny dom. Wyprowadzka na swoje nie oznacza, że ktoś przestał kochać matkę - ucina. Przez lata dorobił się domu w Meksyku, posiadłości w Ekwadorze oraz rancza na prerii w Arizonie.
Zawsze podkreśla, że jest katolikiem. Na pytanie, czy uważa się za misjonarza odpowiedział: - Mam nadzieję, że nim jestem. Prowadzenie pracy misyjnej to jeden z obowiązków, który ciąży na każdym katoliku. Mamy nawracać świat dookoła siebie, budować dobro, zwalczać zło, nawracać. Każdy z nas ma taki obowiązek - stwierdza.
Z powodu swojej wiary głośno odrzuca teorię ewolucji. - Gdyby Darwin miał rację, to idioci by wyginęli. A przecież każdy z nas zna jakiegoś idiotę nieprzystosowanego do środowiska - wyjaśnia. Każda jego wypowiedź budzi mniejsze lub większe kontrowersje, lecz właśnie takich ludzi kocha telewizja.
NHL