Reklama

W przyszłym tygodniu PIP rozpocznie kontrolę w TVN

W przyszłym tygodniu Państwowa Inspekcja Pracy rozpocznie kontrolę w TVN - poinformowała rzeczniczka PIP Danuta Rutkowska. Jak wyjaśniła, kontrola ma związek z informacjami mediów nt. przypadków molestowania seksualnego. PIP zawsze reaguje na takie doniesienia - zapewniła Rutkowska

Jak poinformowała w czwartek Rutkowska, decyzję o kontroli podjął Okręgowy Inspektorat Pracy w Warszawie. Rozpocznie się ona w przyszłym tygodniu.

- Od początku przyglądaliśmy się tej sprawie, sprawdzaliśmy, czy były jakieś skargi, czy były wcześniej jakieś kontrole - powiedziała Rutkowska. Przypomniała, że pracodawca ma obowiązek przestrzegania procedur antydyskryminacyjnych i "nigdy takie doniesienia nie pozostają bez echa".

Pytana o zakres kontroli i o to, czy PIP będzie sprawdzać również inne możliwe przypadki łamania prawa pracy, powiedziała, że inspektorzy "zawsze pozostają otwarci" i jeśli pracownicy będą chcieli przekazać im jakieś swoje uwagi, na pewno ich wysłuchają.

Reklama

- Zakres kontroli i inne szczegółowe aspekty będą ustalane przez okręgowego inspektora warszawskiego - dodała.

Rzeczniczka stołecznego inspektoratu Maria Kacprzak-Rawa dodała, że podjęto decyzję, by wzmocnić działania kontroli wewnętrznej w TVN. Wyjaśniła, że pracodawca jest informowany o planowanej kontroli, ale nie potrafiła powiedzieć, czy do TVN dotarła już ta informacja.

Na początku lutego tygodnik "Wprost" napisał o molestowaniu seksualnym w jednej ze stacji telewizyjnych. Opublikowano relację anonimowej "znanej dziennikarki", która była molestowana przez byłego przełożonego, "bardzo popularną twarz telewizyjną, szefa zespołu w jednej ze stacji". W artykule mowa była również o mobbingu i dyskryminacji. Nie podano jednak żadnych nazwisk, nie wyjaśniono też, o jaką stację chodzi. W mediach jednak pojawiały się spekulacje, że chodzi o szefa "Faktów" TVN Kamila Durczoka.

W zeszłym tygodniu "Presserwis" poinformował, że TVN powołał komisję, której zadaniem jest zweryfikowanie "rozpowszechnianych publiczne twierdzeń, że osoby zatrudnione w TVN mogły być przedmiotem mobbingu lub molestowania w miejscu pracy". Do komisji mogą się zgłaszać osoby, które były ofiarami mobbingu lub molestowania. Komisja będzie się też kontaktowała z pracownikami spółki z własnej inicjatywy. "Proces ten nie jest wymierzony w jakąkolwiek konkretną osobę" - zapewniał zarząd TVN.

Komisja miała rozpocząć pracę w poniedziałek. "Oczekuje się, że przekaże informację zarządowi w ciągu dwóch tygodni. Do tego czasu nie będziemy komentować ani działań komisji, ani spekulacji" - mówiła rzeczniczka TVN Emilia Ordon, cytowana przez "Presserwis".

Jak informowano, władze spółki przyjęły też uchwałę pt. "Polityka TVN w zakresie zachowań niepożądanych", w której zapisano, że TVN nie toleruje dyskryminacji, mobbingu, molestowania ani molestowania seksualnego. Napisano w niej, komu można zgłaszać takie zachowania, opisano również możliwe konsekwencje wobec winnych - od pisemnego pouczenia po zwolnienie z pracy.

W poniedziałek Durczok pojawił się na okładce "Wprost". Tygodnik opublikował artykuł pt. "Ciemna strona Kamila Durczoka". Napisał w nim m.in., że dziennikarz "został przyłapany przez policję, jak ucieka z mieszkania, w którym znaleziono biały proszek".

Tego samego dnia Durczok w radiu TOK FM stanowczo zaprzeczył zarzutom o molestowanie. "Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety. Czym innym jest styl zarządzania. Ja jestem cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy" - powiedział. Przypomniał, że stawiane mu zarzuty są oparte na anonimowych informacjach. Podkreślił, że ze spokojem czeka na wyjaśnienia komisji, którą powołano w jego firmie.

Odnosząc się do publikacji "Wprost", zaznaczył, że nie złamał prawa, a to, co robił w swoim wolnym czasie, jest jego prywatną sprawą.

We wtorek pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Małgorzata Fuszara poinformowała, że rozważa - w związku z publikacją "Wprost" nt. molestowania - wystąpienie z zawiadomieniem o uzasadnionym podejrzeniu usiłowania popełnienia przestępstwa nadużycia stosunku zależności. Zwróciła się do naczelnego tygodnika Sylwestra Latkowskiego o ustalenie, czy osoba, która doznała molestowania, jest zainteresowana ściganiem sprawcy. Zgoda i ewentualnie bezpośredni kontakt umożliwią pełnomocniczce podjęcie działań.

Na publikację "Wprost" zareagowała też Helsińska Fundacja Praw Człowieka, zwracając uwagę na znaczenie przestrzegania przez dziennikarzy standardów gromadzenia i przekazywania informacji i przypominając, że osoby publiczne nie są całkowicie pozbawione prawa do prywatności.

Fundacja zwróciła także uwagę, że publikacje, które naruszają standardy dziennikarskie, szkodzą wolności słowa. "Co więcej, odwracają uwagę od dyskusji o ważnych problemach społecznych, które niekiedy są podnoszone w tego typu publikacjach (jak mobbing i molestowanie seksualne w miejscu pracy). W rezultacie istotne zagadnienia o publicznym znaczeniu przykrywane są tanią sensacją" - podkreśliła HFPC.


Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady!

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy