Reklama

W duecie z Kasią Cichopek

Mamed Chalidow, najlepszy polski zawodnik mieszanych sztuk walki, wystąpi gościnnie w serialu "M jak miłość". Wojownik czeczeńskiego pochodzenia zagra siebie i... trochę namiesza w życiu Kingi Zduńskiej (Katarzyna Cichopek).

Pochodzi z Czeczenii. Do Polski przyjechał w 1997 roku. Tu skończył studia, założył rodzinę i rozpoczął karierę sportową. Jego pojawienie się w "M jak miłość", choć epizodyczne, może wiele zmienić w życiu Kingi (Katarzyna Cichopek).

Rezygnuje pan z mieszanych sztuk walki? Aktorstwo to nowy etap w życia?

- Nie (śmiech). Miałem trochę wolnego czasu podczas wakacji. Nie trenowałem, tylko zajmowałem się innymi sprawami. Nadarzyła się okazja, żeby wystąpić w "M jak miłość" i z niej skorzystałem. Nie ukrywam, że nie mam nic przeciwko temu, by grać w filmach czy serialach. Jestem otwarty na propozycje. Traktuję to jak przygodę.

Reklama

Podobało się panu na planie? Jakie ma pan wrażenia?

- To bardzo męczące zajęcie! Żeby nagrać pięć minut serialu, trzeba na to poświęcić cały dzień! Każdą scenę powtarzaliśmy dwadzieścia razy, mordęga... Zdecydowanie przyjemniejsze jest trenowanie i walki.

Stresował się pan przed zdjęciami? Miał pan tremę?

- Jasne, że się stresowałem, to było dla mnie coś zupełnie nowego. Mam nadzieje, że wyszło w miarę dobrze (śmiech).

W jakiej roli zobaczą pana telewidzowie?

- Zagram... Mameda Chalidowa. Na początek dostałem taką rolę, zobaczymy, co przyniesie przyszłość (śmiech). Kinga [Katarzyna Cichopek - przyp. red.] i Mirka (Andżelika Piechowiak) będą przeprowadzać ze mną wywiad do radia. Potem miałem jeszcze scenę z Piotrem Zduńskim (Marcin Mroczek).

Podobno wpadnie panu w oko Kinga?

- Nie, to nie tak. Kinga podczas wywiadu będzie bardzo stonowana i skromnie ubrana, a Mirka wyzywająca i nieco wulgarna. Przyniosę nawet Kindze kwiaty, pokazując, że wolę taki ubiór, podejście i zachowanie. To była jednodniowa przygoda, wystąpię tylko w jednym odcinku "M jak miłość". Ten wątek się nie rozwinie (śmiech).

Kto od kogo brał na planie autografy - pan od aktorów, czy aktorzy od pana?

- Z tego, co pamiętam nikt ode mnie nie wziął autografu, ja też nie prosiłem o to nikogo. Ktoś mi robił zdjęcia, ale szału nie było (śmiech). Od razu dogadałem się z członkami ekipy i aktorami. Wszyscy byli w porządku.

Ogląda pan "M jak miłość"? Wie pan, o co chodzi?

- Nie oglądam żadnego serialu, bo nie mam na to czasu. Oczywiście widziałem w telewizji kilka odcinków "M jak miłość", tylko nie wiem do końca, o co tam chodzi, bo wszystko się szybko zmienia. Żeby być na bieżąco, trzeba w miarę regularnie śledzić losy bohaterów. Na pewno obejrzę odcinek, w którym zagrałem, żeby zobaczyć, jak wypadłem (śmiech).

Szykuje się pan już do kolejnej walki?

- Tak, pierwszego grudnia będę walczył podczas gali KSW. Mam już przeciwnika, ale nie mogę mówić, kto to jest. Jego nazwisko ogłoszą organizatorzy. Pewnie niedługo do tego dojdzie.

Czy wiadomo już, kiedy będzie pan walczył w Stanach Zjednoczonych? Wiem, że przymierza się pan do tego już od pewnego czasu.

- Trwają rozmowy z kilkoma federacjami, na razie jednak nic nie jest rozstrzygnięte. Gdy wynegocjujemy dobre warunki, będę walczył w Stanach. Mam nadzieję, że dojdzie do tego w przyszłym roku. To będzie dla mnie kolejny ważny krok.

Rozmawiał Kuba Zajkowski

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: katarzyna | Katarzyna Cichopek | M jak miłość | serial
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy