Reklama

Violetta Arlak: "Zgotowanie" na scenie

Violetta Arlak przyznaje, że będąc na scenie nie raz została przez kolegów rozśmieszona do granic możliwości. Do łez ubawili ją na przykład Cezary Żak i Artur Barciś, z którymi gra w spektaklu "Dziwna para". Zdarzyło się nawet, że za taką spontaniczną reakcję aktorzy postanowili przeprosić widzów. Zdaniem Arlak niezależnie od tego, czy sztuka ma charakter komediowy czy dramatyczny, czasem jakiś drobny gest albo mina mogą sprawić, że niespodziewanie wybuchnie się śmiechem, którego nijak nie da się powstrzymać.

Violetta Arlak przyznaje, że będąc na scenie nie raz została przez kolegów rozśmieszona do granic możliwości. Do łez ubawili ją na przykład Cezary Żak i Artur Barciś, z którymi gra w spektaklu "Dziwna para". Zdarzyło się nawet, że za taką spontaniczną reakcję aktorzy postanowili przeprosić widzów. Zdaniem Arlak niezależnie od tego, czy sztuka ma charakter komediowy czy dramatyczny, czasem jakiś drobny gest albo mina mogą sprawić, że niespodziewanie wybuchnie się śmiechem, którego nijak nie da się powstrzymać.
"Zgotowanie" kogoś na scenie to satysfakcja dla kolegów grających w tym samym przedstawieniu /Jarosław Antoniak /MWMedia

Sezon jesienny jest dla Violetty Arlak niezwykle pracowity. Aktorka współpracuje z kilkoma teatrami i można ją zobaczyć na wielu scenach.

- Zapraszam do Och-Teatru na "Zemstę", do Teatru Komedia na "Przyszedł mężczyzna do kobiety", a do Teatru Capitol oraz w całej Polsce -  bo jeździmy z tymi spektaklami, na świetną farsę "Kiedy kota nie ma". Polecam też "Dziwną parę". Zapraszam na wszystkie spektakle, w których gram, ponieważ my sami się dobrze się bawimy tym, że gramy, widzów też mamy dużo, więc zapraszamy jeszcze więcej - mówi agencji Newseria Violetta Arlak.

Reklama

Aktorka wspomina, że "Dziwna para", w której gra m.in. z Cezarym Żakiem, Arturem Barcisiem i Piotrem Skargą, to jedyny spektakl, w którym nie potrafi opanować śmiechu. A "zgotowanie" kogoś na scenie to nierzadko satysfakcja dla kolegów grających w tym samym przedstawieniu.

- Mamy tam tak cudną ekipę, że nie da się tam nie gotować, to jest okropne, a tam mam niedużą rolę, więc moja energia mnie chyba rozsadza, poza tym koledzy są tak cudowni. Raz nam się udało zagrać taki spektakl, że naprawdę nie byliśmy w stanie powiedzieć pół zdania, stojąc w czwórkę na scenie umieraliśmy ze śmiechu. Pamiętam, że za to zgotowanie nawet przepraszaliśmy widzów zaraz po spektaklu - wspomina Arlak.

Arlak przyznaje jednak, że widzowie są bardzo tolerancyjni i doskonale zdają sobie sprawę z tego, że w spektaklu na żywo wszystko może się zdarzyć. Ich brawa są dla aktorów najlepszą formą wsparcia.

Newseria Lifestyle
Dowiedz się więcej na temat: Violetta Arlak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy