Reklama

Udział w show nie przeszkodzi jej w świętach?

Na co dzień Urszula Dudziak kieruje się prostą filozofią - robi, co w jej mocy, by być szczęśliwą!

"Tele Świat": Ma pani dusze hazardzistki?

Urszula Dudziak: - Tak, bardzo lubię hazard, mam słabość do ruletki. W przeszłości grałam zbyt często i zdarzało mi się przegrać bardzo dużo pieniędzy. Teraz już tego nie robię, w każdym razie rzadko. Na szczęście nie mam skłonności do nałogów.

I to zamiłowanie do hazardu kazało Pani wziąć udział w "Bitwie na głosy"?

- Może i tak. Przekonało mnie to, że możemy śpiewać to, co nam się podoba. Gdyby zależało nam wyłącznie na wygranej, pewnie wybieralibyśmy łatwiejszy repertuar. Mam fantastyczną grupę ludzi, dla których śpiewanie jest zabawą i którzy nie chcą robić niczego wbrew sobie. Mówią do mnie: 'Pani Ulo - bo nie mogę ich jakoś zmusić, żeby mówili mi po imieniu - nieważne, czy przegramy, ważne, że możemy zaśpiewać po swojemu! Poza tym ja się sporo od nich uczę.

Reklama

Jest pani jedną z tych osób, które sprawiają wrażenie, że zawsze można do nich podejść. Nie przeszkadza to pani?

- Nie, w ogóle! Ja bym wręcz była nieszczęśliwa, gdyby nikt do mnie nie podchodził! Ludzie są mili, uśmiechają się, proszą o autografy! To nie jest kłopotliwe, bo nie przeszkadza mi w normalnym funkcjonowaniu. Podoba mi się to, że podchodzą, nawet nie dlatego, iż znają moja muzyke, ale dlatego, że chyba lubią mnie za to, jaka jestem.

Skąd w pani taki optymizm i radość życia?

- Bo mnie się wydaje, że człowiek urodził się po to, by być szczęśliwym! Że powinien do tego dążyć i zawsze patrzeć na jasną stronę życia. Ja jestem uzależniona od radości życia, muszę być szczęśliwa! Kiedy rano wstaję, myślę sobie, że to będzie dobry dzień. Oczywiście nie zawsze taki jest, ale myślenie negatywne w niczym nie pomoże. Kiedy szukam miejsca do parkowania, nie myślę: 'Na pewno nie znajdę, nie ma sensu szukać! Wręcz przeciwnie, powtarzam sobie, że zaraz coś się zwolni. I rzeczywiście, coś się znajduje. W mojej kuchni wisi taki napis, który jest moim życiowym motto: 'To, czemu poświęcasz uwagę, rośnie". I wydaje mi się, że to jest najważniejsze.

Czy program nie przeszkodzi pani w przygotowaniu świąt?

- Nigdy nie brałam udziału w takim programie i nie wiedziałam, że mnie to tak wciągnie. Więc myśl o świętach do mnie jeszcze nie dociera. Nie wiem, kiedy zdążę ze wszystkim. Na szczęście mam córki, które w odpowiednim czasie postawią mnie do pionu i przypomną, że mam się wziąć do roboty. I chętnie mi w tych przygotowaniach pomogą.

Z Urszulą Dudziak rozmawiała Ewa Gassen Piekarska.

"Bitwa na głosy" - zobacz nasz raport specjalny!

Chcesz obejrzeć swój ulubiony serial, film, teleturniej? Sprawdź nasz program telewizyjny - mamy na liście ponad 200 stacji!

Teleświat
Dowiedz się więcej na temat: Urszula Dudziak | Bitwa na Głosy | Wielkanoc
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy