Reklama

Uczy się spontaniczności

Trzy sezony "Perfekcyjnej pani domu" nauczyły mnie jednego: nie planować! Kiedyś wszystko w moim życiu było dokładnie przemyślane, przygotowane... Tymczasem los podarował mi kilka niespodzianek - mówi Małgorzata Rozenek.

Przyznam, że spiesząc na spotkanie z Perfekcyjną Panią Domu, poczułam się bardzo nieperfekcyjna...

Małgorzata Rozenek: - Oho! Właśnie opisała pani największe nieporozumienie spośród wszystkich, jakie narosły wokół programu. Wciąż zachodzę w głowę, dlaczego lekki, rozrywkowy program wzbudza tak silne emocje i traktowany jest tak poważnie! Z drugiej jednak strony, to dzięki tym emocjom, możliwa jest rozmowa o roli, jaką zazwyczaj przypisuje się kobietom. W efekcie do programu zgłasza się coraz więcej... mężczyzn!

Reklama

Czy bohaterki programu nie mają tremy, kiedy przybywają do Perfekcyjnego Domu?

- Jeśli mają, to mam wrażenie, że mija ona z chwilą przekroczenia progu. Przecież naszą, czy też moją rolą nie jest ocenianie, lecz pomoc. Biała rękawiczka i szarfa to jedynie konwencja, ale nie esencja programu. Jak pani wie, uczyłam się w szkole baletowej, gdzie surowa ocena jest nieodłącznym elementem nauki. Te kilka lat miało na mnie ogromny wpływ i dlatego dziś unikam wartościowania innych.

Może nie ocenia pani ludzi, ale ich domy. To też stresuje.

- Nie tyle oceniam, co raczej szukam błędów, słabych punktów. Jeśli widzę kuchnię zawaloną śmieciami, to zastanawiam się, czy kosz na odpadki nie stoi przypadkiem w złym miejscu. Jeśli na stole wciąż stoją kubki ze śniadania, to może należałoby przemyśleć organizację przestrzeni w kuchni.

Za tymi bałaganami, które pokazujecie w programie, kryją się często jakieś historie.

- Niewykluczone. Mam czasem wrażenie, że kiedy znajdujemy się w trudnej sytuacji, pierwszą rzeczą, z której rezygnujemy, jest dbałość o porządek. A przecież bywa i tak, że posprzątanie domu jest jedną rzeczą, którą możemy dla samych siebie zrobić. To z kolei pomaga odzyskać kontrolę, choćby nad tym jednym aspektem życia.

- Z drugiej strony, znam mieszkania wypieszczone aż do przesady, w których za sterylnym porządkiem kryje się jakiś chłód. Boję się takich miejsc, źle się w nich czuję. Mój dom jest uporządkowany, ale jednocześnie bardzo ciepły.

Uczestniczki uczą się od pani wielu pożytecznych rzeczy. A czego pani uczy się od nich?

- One się uczą ode mnie składania ręczników, a ja od nich spontaniczności. Czasami im zazdroszczę umiejętności luźnego podejścia do niektórych spraw.

A są jakieś sposoby na porządek w domu, które odkryła pani dla siebie, przygotowując się do tego programu?

- Odkryłabym wiele takich sposobów, gdybym w szczególny sposób uczyła się do roli osoby prowadzącej program. Tymczasem sposoby składania koszulek, używania octu na pozbycie się kamienia z kranu itp. znane mi były już od dawna. Moja mama jest perfekcyjną panią domu, a tata - panem domu. To od nich wszystkiego się nauczyłam. No, prawie wszystkiego - do obecności kamer musiałam przyzwyczaić się sama.

Rozmawiała Anna Janiak.

Tele Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy