"TzG": Gołota przewidział, że odpadnie
Już następnego dnia po przegranej w "Tańcu z gwiazdami" Andrzej Gołota odleciał z Polski do Chicago. Bokser chyba spodziewał się, że w tym tygodniu odpadnie z programu.
Andrzej Gołota pojawił się wraz z żoną Mariolą na warszawskim lotnisku Okęcie już w poniedziałek, 8 listopada, po południu - kilkanaście godzin po ogłoszeniu wyników głosowania widzów "Tańca z gwiazdami" - po czym odleciał do swojego domu w Chicago.
Jak słusznie zauważa "Fakt", załatwienie wszystkich formalności związanych z podróżą do USA, to nie taka prosta sprawa. Bokser był w Polsce przez kilka ostatnich miesięcy, więc z pewnością miał sporo rzeczy do spakowania. Także zakup biletu lotniczego wymaga czasu.
Możliwe więc, że Gołota przewidział swoją porażkę w tanecznym show i bilet wraz z walizkami już na niego czekały.
Niewykluczone także, że szybki powrót za Ocean to sprawka żony Gołoty.
"Fakt" twierdzi, że pani Mariola bardzo tęskniła za mężem i chciała, by jak najszybciej wrócił do ich amerykańskiego domu.
Warto zaznaczyć, że parę czeka jeszcze jedna rozłąka. Pod koniec listopada Gołota będzie musiał wystąpić w finałowym odcinku "Tańca z gwiazdami" ze wszystkimi uczestnikami tej edycji show.