Trzeba mieć dla kogo gotować
Spotykam się z sympatycznymi ludźmi i życzliwymi reakcjami - mówi Marta Grycan zapytana o swoją rosnącą popularność. W nowym show to właśnie ona dobrą radą i ciepłym uśmiechem dodawała otuchy uczestnikom.
"Tele Tydzień": Nakręcili już państwo wszystkie siedem odcinków "Polskiego Turnieju Wypieków".
Marta Grycan: - Tak, to dla mnie rewelacyjne doświadczenie. Towarzyszy mi żal, że ta przygoda już się skończyła. Mam nadzieję, że program tak się widzom spodoba, że powstanie druga edycja.
Co zrobiło na pani największe wrażenie?
- Piękne miasta, w których kręciliśmy nasze show. Pułtusk, Wojanów, Sejny... Nie wiedziałam, jakie perełki można odkryć w takich malusieńkich miejscowościach. Powstał program o gotowaniu, który przy okazji pokazuje piękne zakątki kraju.
Który z nich szczególnie pani zapamiętała?
- Zakochałam się w Zamościu, w pięknym renesansowym rynku.
Czy któraś z potraw prezentowana w "Turnieju..." panią zaskoczyła?
- Nie, nie było nic zaskakującego (śmiech). Uczestnicy piekli ciasta, tarty, bułki i chleby. Wszystko to było przygotowywane według znanych przepisów. Zdumiewające było to, że to samo ciasto pieczone według tej samej receptury przez 10 różnych osób, za każdym razem smakowało inaczej. To dowód, że ręka zmienia wszystko.
Ten program, poza kulinarną zabawą, był też rywalizacją.
- Tak, niestety w każdym odcinku ktoś odpadał. Na szczęście to nie była moja rola, a niewdzięczne zadanie jurorów. Ja poznawałam uczestników i próbowałam ich ośmielić.
Czy laureat miałby szansę na zatrudnienie u pani?
- Z czasem, kiedyś - na pewno. Trzeba pamiętać, że są to amatorzy, którzy pieką pojedyncze ciasta. A praca w cukierni, gdzie piecze się duże ilości, bardzo różni się od tego, co robi się w domu.
Czy ma pani w planach kolejne projekty?
- Wkrótce wychodzi moja książka kulinarna z historią rodziny i informacjami, skąd są moje przepisy. Będzie o jedzeniu, ale i o pasji, o miłości i o tym, że trzeba mieć dla kogo gotować. Niebawem też rusza moja restauracja.
Z Martą Grycan rozmawiała Joanna Bogiel-Jażdżyk.