"The Crown": Imelda Staunton jako Elżbieta II [pierwsze zdjęcie]
Netflix zaprezentował pierwsze zdjęcie Imeldy Staunton jako królowej Elżbiety II z piątego sezonu serialu "The Crown".
Serial "The Crown" należy do najpopularniejszych i najlepiej ocenianych produkcji Netflixa. Słynna seria traktująca o losach brytyjskiej rodziny królewskiej doczekała się jak dotąd czterech sezonów. W przyszłości powstać mają jeszcze dwa, lecz z udziałem innych aktorów. Zabieg ten, który twórcy zastosowali już wcześniej, pozwala lepiej ukazać upływ czasu i starzenie się bohaterów.
W piątym sezonie serialu w roli królowej Elżbiety II zobaczymy gwiazdę filmowej serii "Harry Potter", Imeldę Staunton, która zastąpi świetnie ocenianą przez widzów i krytyków Olivię Colman.
Ta ostatnia zapewniła, że ma ogromne zaufanie do swojej następczyni i jej zdolności odpowiedniego sportretowania brytyjskiej monarchini.
"Nie rozmawiałam o tym z Imeldą i prawdę mówiąc nie ośmieliłabym się udzielać jej jakichkolwiek rad. Jest niesamowicie uzdolnioną aktorką i jestem przekonana, że zagra Elżbietę dużo lepiej niż ja. Nie mogę się doczekać, by zobaczyć ją w tej roli" - wyznała Colman w rozmowie z "Radio Times". We wcześniejszym wywiadzie zażartowała, że gdyby miała udzielić Staunton jakichkolwiek wskazówek, ostrzegłaby ją przed peruką, która "swędzi jak diabli".
W piątym sezonie "The Crown", obok Imeldy Staunton, zobaczymy także Jonathana Pryce'a (książę Filip), Elizabeth Debicki (księżna Diana) i Dominika Westa (książę Karol). Akcja nadchodzącego sezonu produkcji osadzona będzie w latach 90. XX wieku.
Twórca scenariusza, Peter Morgan, stwierdził niedawno, że fabuła serialu staje się coraz bliższa teraźniejszości. I jak zacytował go serwis "DailyMail", uniemożliwia to nabrania odpowiedniej perspektywy do przedstawianych wydarzeń. Informację tę potwierdziła producent wykonawcza, Suzanne Mackie, dodając, że fabuła skończy się na początku XXI wieku.
Mimo że serial okazał się wielkim sukcesem, producentka wykonawcza nie protestowała, gdy Peter Morgan oznajmił, że najwyższy czas zakończyć produkcję.
Czytaj więcej! "The Crown": Zdradził kulisy szokującej sceny!
"Peter Morgan genialnie przedstawił tę historię, w sposób zrozumiały, choć nie pozbawiony niuansów, ale zgadzam się z jego argumentami. Wiem, że potrzebuje przynajmniej 10-letniej perspektywy, aby móc spojrzeć na to, co się działo w odpowiedni sposób" - wyjaśniła 35-letnia producentka.
Zdaniem autora scenariusza zbyt mały odstęp czasu mógłby sprawić, że widzowie zaczęliby postrzegać przedstawiane wydarzenia, jako wytwór jego fantazji. A nie jest to coś, czego by oczekiwał.