Reklama

Tacy ludzie żyją obok nas

Seriale mają krótki żywot. Zdarzają się jednak... wyjątki. Należy do nich cieszący się od 1999 roku ogromną popularnością "Świat według Kiepskich".

Jak zrobić serial komediowy, który od lat ma wiernych widzów i nie traci popularności? Według Anny Skowrońskiej, kierowniczki produkcji, fenomen "Kiepskich" polega na tym, że jedni widzowie identyfikują się z bohaterami i ich problemami, drudzy traktują go jako formę rozrywki, ponieważ często obśmiewa zastaną rzeczywistość. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Z kolei Patryk Yoka, scenarzysta i reżyser, uważa, że siła "Kiepskich" polega na tym, że to jedyny serial na polskim rynku opowiadający o tego typu ludziach. Serial jest dość niepoprawny, przez co udaje się dotknąć prawdy, o której w telewizji się nie mówi.

Reklama

- Nie zawsze udaje nam się pokazać w odcinku drugie dno w taki sposób, jak byśmy sobie życzyli. Zawsze jednak bierzemy odpowiedzialność za wygłupy i wulgaryzmy, które pojawiają się na wizji. Nie chodzi tylko o to, żeby ktoś kilka razy uśmiechnął się przed telewizorem, popijając piwo, ale żeby coś w tym widzu zostało. Mam nadzieję, że udało nam się w miarę zgrabnie rozłożyć tematy, by nie zamęczyć widza - mówi Yoka.

Niewątpliwym atutem są odtwórcy głównych ról. - Widzowie lubią nas, bo mamy takie same problemy, jak oni. Nie chodzi o sprzedaż obrazu Kossaka, tylko o to, jak przeżyć do pierwszego - mówi Marzena Kipiel-Sztuka.

Podobnego zdania jest Renata Pałys. - Na początku wydawało mi się, że postaci są przerysowane. Teraz widzę, że nie. Tacy ludzie rzeczywiście żyją obok nas. Tak mieszkają, tak walczą o przetrwanie. Jestem pełna podziwu, że scenarzyści piszą dla nas już tyle lat i wciąż są świeże pomysły. W starym sosie, same nowości - podsumowuje.

Andrzej Grabowski ma dość pytań o Ferdka. Jedno jest pewne, chętnie gra tę postać. Pytanie, jak to możliwe, że widzowie wciąż chcą oglądać "Kiepskich", kwituje: - Może dlatego, że są głupsi od nich?

Obserwując aktorów, można odnieść wrażenie, że czują się we wrocławskich halach zdjęciowych jak u siebie. - Spotykamy się co pół roku. Zżyliśmy się. To, że jesteśmy tak długo na rynku, jest zasługą widzów. Sympatię, jaką jesteśmy obdarzani, odczuwam na każdym kroku. Panie w sklepach wybierają mi towar, panowie ustępują miejsca. Pytają o pracę w serialu. Jest naprawdę miło - wyznaje Kipiel-Sztuka.

Maria Ostrowska

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: życia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy