"#Supermodelka Plus Size" na sportowo
Fizyczny wycisk, wymagająca sportowa sesja i sprawdzian z panowania nad własnym ciałem i emocjami - w środowy wieczór o tytuł pierwszej polskiej #Supermodelki Plus Size walczyło już tylko osiem dziewczyn. Rywalizacja staje się coraz bardziej zacięta, a zadania - trudniejsze.
W szóstym odcinku "#Supermodelki Plus Size" dziewczyny znów stanęły przed obiektywem. Tym razem zdjęcia wykonywał Paweł Fabjański, laureat Złotego Miecza Klubu Twórców Reklamy, specjalizujący się w sesjach sportowych. Każda z uczestniczek reprezentowała inną dyscyplinę. Liczyło się nie tylko ładne pozowanie, ale też umiejętność wzbudzenia emocji.
Zuza miała problem z napięciem łuku, ale najważniejszy był wzrok i skupienie, a tego nie zabrakło. Joasia, ustawiona na polu startowym na bieżni, bała się, że jej ciało będzie wyglądało "jak wielka, skulona bryła". Julita próbowała wykrzesać z siebie energię uderzając w worek do boksowania, ale nie mogła zapanować nad mimiką. Z tym zadaniem najlepiej poradziła sobie Wiktoria, reprezentująca sztuki walki.
Nie był to koniec sportowych emocji. Uczestniczki zostały wrzucone na głęboką wodę - miały wystąpić jako cheerleaderki przed dziesięciotysięczną publicznością podczas przerwy w meczu Ligi Światowej w piłce siatkowej Polska - USA. Do tego show przygotowywały się pod okiem znanego choreografa Krzysztofa KRISA Adamskiego.
W wielkim dniu przed wyjściem na boisko, dziewczyny wspierała Macademian Girl, która wybrała dla nich stylizacje, ale też dodawała otuchy.
Nadeszła godzina zero. Uczestniczki "#Supermodelki Plus Size" dostały cztery minuty, by skupić uwagę publiczności. Ich występowi bacznie przyglądali się również jurorzy: Ewa Minge, Ewa Zakrzewska, Emil Biliński i Rafał Maślak. Dziewczyny dały z siebie wszystko i były dumne z rezultatu. Zachwytu nie kryła także Ewa Zakrzewska: - Ta sytuacja, w której pewnie nigdy by się nie znalazły, dała im na długo akumulatory pewności siebie - stwierdziła.
Emocje po tym pokazie nie opadały jeszcze długo, bo dziewczyny czekał panel jurorski. Za sportowe zadania, zarówno sesję, jak i pokaz cheerleaderingu, pochwalona została szczególnie Wiktoria. Julicie natomiast najsłabiej szła nauka choreografii, nie najlepiej wypadła też przed obiektywem. Decyzją jury, odpadła z programu. Do domu wróciła również Kasia Nikiciuk, zwana przez pozostałe uczestniczki Grażyną. - Samo to, że tu się dostałam, że byłam już w ósemce, poznałam tylu wspaniałych ludzi... Mam nadzieję, że teraz świat stoi przede mną otworem. I to nie tym tylnym - mówiła na pożegnanie.
Pozostałe uczestniczki bardzo zabolała taka decyzja jurorów. Walka o pozostanie w programie toczyła się między Kasią a Justyną. Ewa Minge zarzuciła tej ostatniej, że zbyt mocno kokietuje i spytała, czy może liczyć na zmianę jej zachowania. Kiedy przytaknęła, dostała drugą szansę. Z takiego obrotu sprawy nie były jednak zadowolone dziewczyny, bo chciały, żeby to Kasia Nikiciuk została w domu modelek. Po ogłoszeniu werdyktu przez jury, między dziewczynami a Justyną doszło do ostrej konfrontacji. Zarzucały jej, że jest dwulicowa i mało przyjazna, Asia natomiast poszła o krok dalej: - Zachowujesz się jak totalna zołza. Jesteś po prostu wredna. Nie czujemy się komfortowo w twoim towarzystwie - stwierdziła.
Szczerość koleżanek podłamała Justynę. Nie spodziewała się odrzucenia przez grupę i nie uświadamiała sobie, że tak jest odbierana. Jak potoczą się jej dalsze losy w programie? Czy zdoła poprawić relacje z pozostałymi uczestniczkami? Przekonamy się już niebawem.
W najbliższym odcinku na dziewczyny czeka jedna z najtrudniejszych sesji, bo przed obiektywem Emila Bilińskiego staną nago. Zaprezentują się też w pokazie glamour w wyjątkowych nakryciach głowy. Siódme wydanie "#Supermodelki Plus Size" już w środę 18 października o 20:40 w Polsacie.