Startuje "Hell's Kitchen - Piekielna Kuchnia"
Szef kuchni z jedyną w Polsce gwiazdką Michelin i 14 pasjonatów gotowania. Dostali profesjonalną restaurację i w pełni wyposażoną kuchnię. Mieszkają w jednym domu. Walczą o jedną nagrodę - 100 tys. złotych i wymarzoną pracę w Atelier Amaro. Teraz mają tylko jedno zadanie - przetrwać piekło! Już 8 kwietnia Mojciech Modest Amaro otworzy drzwi najgorętszej restauracji w Polsce - Hell's Kitchen.
Słabeusze nie mają tu czego szukać. W "Piekielnej Kuchni" przetrwają tylko najodporniejsi. Miłośnicy kulinarnych eksperymentów poddani zostaną wyjątkowej presji, a za każdy, nawet najmniejszy błąd grożą surowe kary.
Przez 10 tygodni czternastu ochotników przejdzie prawdziwą szkołę życia pod okiem wymagającego i bezwzględnego szefa, Wojciecha Modesta Amaro. Dla słynnego restauratora to już drugie, po "Top Chefie", telewizyjne wyzwanie.
Amaro oceni wysiłki zarówno indywidualne, jak i grupowe, uczestnicy bowiem zostaną podzieleni na dwie rywalizujące ze sobą ze sobą drużyny: Czerwonych i Niebieskich. Przeciwwagą dla tyrana będzie na szczęście życzliwy doradca, mistrz sztuki kulinarnej Kurt Scheller. Przypadnie mu jednak w udziale też niewdzięczna rola: dopilnuje wykonania kar nałożonych na przegranych.
Przy "Piekielnej Kuchni" wszystkie dotychczasowe programy kulinarne wyglądają jak niewinna zabawa przedszkolaków. Wystarczy spojrzeć na oryginalną, czyli brytyjską wersję "Hell's Kitchen", a także na jej edycję amerykańską.
W obydwu szef kuchni Gordon Ramsay bezlitośnie znęca się nad uczestnikami, nie szczędząc im wyzwisk: - Ty pie...ny ośle! Wolałbym zjeść psie g... niż to, co ugotowałeś! Wyp...j stąd! Przy tym odzywki typu "Oddaj fartucha" albo "Spakuj noże i wyjdź" wydają się tylko miłą pieszczotą.
Czy Wojciech Modest Amaro dorówna słynnemu Ramsayowi w roli furiata? - Ostrzegam, będę ostry! - zapowiada, można więc uwierzyć mu na słowo.
- Widzowie muszą się przygotować na wstrząs, jeśli po "Top Chefie" uznali mnie za spokojnego. Będzie dużo emocji i łez. To emocjonalny rollercoaster. Stres jest wielki, bo i oczekiwania są wysokie: nie dość że wygrana jest wielka - 100 tys. złotych i praca w Atelier Amaro - to jeszcze restauracja, którą prowadzimy nie jest ściemą. Funkcjonuje normalnie i ma gości o określonych wymaganiach. Moim podopiecznym trzęsą się ręce, a strach paraliżuje im umysły - mówi Wojciech Modest Amaro.
Szef Amaro zdradza swój sposób na reprymendę: - Jesteśmy w kuchni, więc tu nie ma czasu na kwieciste przemowy czy rozwijanie czerwonego dywanu przed kimś, kto ugotował smaczną zupę. Wszystko komunikuję w krótkich, żołnierskich słowach.
Zapytany o przekleństwa - Amaro odpowiada: Pojawiają się, oczywiście Wychowałem się w kuchni angielskiej restauracji, gdzie preferowano taki właśnie prosty sposób nauczania. Jak widać, nic złego mi się nie stało. Co więcej: przekaz docierał do mnie szybko i był konstruktywny.
Uczestnikom z kolei apetyt na zwycięstwo zaostrza perspektywa głównej nagrody: 100 tysięcy złotych i praca w restauracji "Atelier Amaro". Dla wygranej warto przejść przez piekło!
KLC
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!