"Ścigany" powraca jako serial
Niesłusznie oskarżony o morderstwo żony chirurg Richard Kimble to jedna z najbardziej znanych ról Harrisona Forda. "Ścigany" - oparty na motywach serialu z 1963 roku - był trzecim najbardziej dochodowym filmem 1993 roku i otrzymał siedem nominacji do Oscara i statuetkę aktorską dla Tommy'ego Lee Jonesa. Wkrótce premierę będzie miała nowa wersja produkcji, a już teraz można oglądać jej zwiastun.
"Ścigany", który zadebiutuje w kwietniu, będzie uwspółcześnioną wersją znanej historii. Tym razem w tytułowej roli zobaczymy Boyda Holbrooka, któremu sławę przyniosła rola w serialu "Narcos". Wcieli się on w postać pracownika fizycznego Mike'a Ferro, który znalazł się w niewłaściwym czasie i miejscu. Kiedy na jednej ze stacji metra w Los Angeles wybucha bomba, Mike chce się upewnić, że w wybuchu nie ucierpiały jego żona Allison i 10-letnia córeczka Pearl. W wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, Mike stanie się głównym podejrzanym o przeprowadzenie ataku bombowego.
Żeby udowodnić swoją niewinność, Ferro będzie musiał odnaleźć prawdziwego zamachowca. Nie będzie to łatwe, bo jego tropem ruszy legendarny policjant Clay Bryce. W tej roli Kiefer Sutherland, który zagra postać podobną do Jacka Bauera z "24 godzin".
Krótka zapowiedź serialu "Ścigany" została opublikowana w Internecie. "Nie wrócę do więzienia za coś, czego nie zrobiłem" - deklaruje w niej główny bohater. "Mike Ferro jest naszym jedynym podejrzanym w sprawie porannego zamachu bombowego. Aktualnie przebywa na wolności. Jest uzbrojony. Nie myślcie, że będzie inaczej. Schwytamy go. Strzelać bez ostrzeżenia!" - odpowiada Bryce.
Serial "Ścigany" trafi na platformę streamingową Quibi już w kwietniu tego roku. Quibi to unikalny serwis, którego produkcje zostaną dostosowane do oglądania ich na ekranach smartfonów. Zarówno w wersji poziomej i pionowej. W trakcie oglądania odbiorca będzie mógł przełączać pomiędzy jednym a drugim ustawieniem ekranu komórki. Produkcje Quibi charakteryzować się będą również tym, że ich odcinki nie będą dłuższe niż dziesięć minut. Tak, by można je było zobaczyć w każdej wolnej chwili. Założyciel Quibi, Jeffrey Katzenberg, chce dotrzeć tym samym do młodszych widzów, przyzwyczajonych do oglądania treści na smartfonach.