Santor: Doda mnie nie oszuka
Po latach milczenia wróciła do świata telewizji i muzyki, bo, jak sama przyznaje, scena to narkotyk. Obecnie jest też wymagającą jurorką w show Polsatu "Tylko nas dwoje".
Piosenkarka wyznaje, że zasiadanie w jury programu rozrywkowego to wielka odpowiedzialność i wcale nie takie łatwe zadanie.
- Nie chciałabym nikogo skrzywdzić nierzetelną oceną, a z drugiej strony po wysłuchaniu fragmentu piosenki trudno jest powiedzieć, że było zdecydowanie dobrze bądź źle - tłumaczy.
Twierdzi też, że to niezbyt miłe uczucie powiedzieć komuś wprost, że nie potrafi śpiewać.
- Nie chciałabym nigdy użyć tego argumentu. Interesuje mnie, jak ci, którzy zostaną, będą się rozwijać. W śpiewaniu chodzi o to, aby od mistrza nauczyć się techniki, ale śpiewać to, co w duszy gra - przekonuje.
Santor podkreśla, że wiele osób bardzo pozytywnie ją wokalnie zaskoczyło, ale nie chce zdradzić kto konkretnie. Bardzo chwali także zasiadającego z nią w jury Tomasza Karolaka.
- To dynamiczny, inteligentny oraz wymagający zawodowiec - charakteryzuje aktora.
Artystka nie mam nic do zarzucenia także Dodzie.
- Wszyscy mówią: 'Och, ta Doda, Doda'. Po pierwsze, Doda nie gryzie, a po wtóre bardzo uważnie słucha swoich kolegów i wcale na nikogo nie napada. Ma swoje wymagania... i słusznie. Za tym anturażem medialnym kryje się rzetelność zawodowa, bo mnie ona nie oszuka - śmieje się.
Kilka lat temu Santor pożegnała się ze sceną. Na szczęście zmieniła jednak zdanie.
- Mój zawód to jest hasz. Jak każdy uzależniony, pięć lat się odtruwałam z tego 'umęczenia' moim zawodem, bo ja naprawdę bardzo ciężko pracowałam przez tych 'dziesiąt' lat na scenie. Wróciłam, bo scena to silny narkotyk - opowiada.
Piosenkarka zdecydowała się także spróbować swoich sił w świecie mediów.
- Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że takie jurorowanie niesie za sobą wiele rzeczy, które są wokół. Wszyscy czegoś ode mnie oczekują, obserwują. Tu trzeba się wypowiedzieć, a tam nie można być zbyt spontanicznym i trzeba uważać, co się powie - kończy.
Z Ireną Santor rozmawiała Beata Banasiewicz.
Więcej czytaj w magazynie "Tele Tydzień"