Reklama

Robert Kudelski napisał sztukę o Holocauście

Robert Kudelski przygotowuje kolejną premierę teatralną. Napisał scenariusz spektaklu opartego na prawdziwej historii uciekiniera z Treblinki. Gwiazdor serialu "Na Wspólnej" jest zaniepokojony budzącymi się w Polsce tendencjami nacjonalistycznymi. Jego zdaniem należy wracać do tematu Holocaustu, aby przypominać, zwłaszcza młodym pokoleniom, do czego taka postawa może prowadzić.

Robert Kudelski przygotowuje kolejną premierę teatralną. Napisał scenariusz spektaklu opartego na prawdziwej historii uciekiniera z Treblinki. Gwiazdor serialu "Na Wspólnej" jest zaniepokojony budzącymi się w Polsce tendencjami nacjonalistycznymi. Jego zdaniem należy wracać do tematu Holocaustu, aby przypominać, zwłaszcza młodym pokoleniom, do czego taka postawa może prowadzić.
Robert Kudelski dementuje pogłoski, że będzie zmuszony zamknąć teatr, którego jest dyrektorem /Jordan Krzemiński /AKPA

Robert Kudelski z niepokojem obserwuje zmiany, jakie od kilku miesięcy zachodzą w polskim państwie. Obawą napawają go zwłaszcza rosnące, głównie wśród młodszych pokoleń, tendencje nacjonalistyczne, popierane przez obecne władze. - Budzą się demony, ludziom za dobrze było przez te wszystkie lata na świecie. Jak się mówi o wojnie, to wszyscy uważają, że to się nie wydarzy - mówi Robert Kudelski agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Tymczasem zdaniem aktora Polska zdaje się zmierzać właśnie w tym kierunku. Dlatego należy, także w sztuce, powracać do tematu Holocaustu, który ma być przestrogą, głównie dla najmłodszych generacji. Sztuka powinna w ten sposób pokazywać, do czego może prowadzić nienawiść rasowa oraz postawa skrajnie nacjonalistyczna. - Należy wrócić do tematu Holocaustu i przypomnieć, na czym to wszystko polega, od czego się zaczęło, do jakiej strasznej katastrofy doprowadziło i jak mimo takich sytuacji zachować ludzką godność, dobre serce i jeszcze po czymś takim być optymistą. Żebyśmy nie dopuścili, żeby ta sytuacja się powtórzyła - tłumaczy Kudelski.

Reklama

Scenariusz autorstwa Roberta Kudelskiego oparty jest na historii Samuela Willenberga, zmarłego w lutym tego roku ostatniego ocalałego z obozu zagłady w Treblince. Willenberg w 1943 roku był uczestnikiem buntu, w wyniku którego z obozu uciekło ok. trzystu więźniów. Kudelski nie wybrał jeszcze obsady spektaklu - obecnie prowadzi rozmowy z potencjalnymi sponsorami. Uważa, że nie będzie miał problemów ze zgromadzeniem funduszy, każdy zauważy bowiem w jego scenariuszu walory edukacyjne i odniesienie do obecnej polskiej rzeczywistości.

- Zobaczcie, jak to wszystko dzisiaj wygląda. Ludzie są w stosunku do siebie agresywni, nietolerancyjni, zaczynają się jakieś rasistowskie wypowiedzi, ale za chwilę mówią, że to nie jest mowa nienawiści. Przecież my nie powiedzieliśmy nic złego - przekonuje Kudelski.

Aktor ma nadzieję, że premiera spektaklu odbędzie się w dniu, w którym przypadają jego 42. urodziny, czyli 24 czerwca. Drugi termin, który bierze pod uwagę, to wczesna jesień tego roku. Gwiazdor serialu "Na Wspólnej" dementuje też pogłoski, że będzie zmuszony zamknąć teatr, którego jest dyrektorem. - To są takie pomysły różnych oponentów. Ale ja muszę się liczyć z tym, że różne rzeczy się mówi - podsumowuje Kudelski.

Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Dowiedz się więcej na temat: Robert Kudelski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy