Restrykcyjna dieta sióstr Bohosiewicz
"Spojrzałam na swoje uda i bardzo się zdenerwowałam" - wyznała Sonia Bohosiewicz w rozmowie ze swoją młodszą siostrą Mają. I zadeklarowała, że dołącza do jej wyzwania, które polega na radykalnej zmianie sposobu odżywiania.
Siostry Sonia i Maja Bohosiewicz spotkały się online w wielkanocny poniedziałek, aby z właściwym sobie humorem i dystansem porozmawiać o tym, ile każda z nich przytyła w trakcie kwarantanny i świąt. Rozmowę relacjonowały na żywo na Instagramie. Maja Bohosiewicz, która w styczniu przebywała na wakacjach w Tajlandii, przyznała, że ścisła dieta i treningi, które wówczas wykonywała, przysłużyły się jej zdrowiu i sylwetce. Dodała też, że zbytnio pofolgowała sobie w święta, w związku z czym, od wtorku planuje wrócić do przestrzegania restrykcji żywieniowych.
Do tego wyzwania postanowiła dołączyć Sonia Bohosiewicz postanowiła, która wyjaśniła, że ostatnio nie jest zadowolona ze swojego wyglądu. "Wczoraj się obudziłam i zobaczyłam w lustrze. Bardzo długo nie miałam cellulitu, taka budowa, ale też to, że biegam i ćwiczę. Teraz robiłam psa z głową w dół i spojrzałam na swoje uda, na brzuch. I tak mnie to zdenerwowało..." - powiedziała aktorka. Jej zdaniem czas kwarantanny jest dobrym momentem na zadbanie o własne ciało i nie należy go marnować tylko na leniuchowanie. "Mamy włączony tryb pod tytułem nie wychodzimy, nie kontaktujemy się, po co się przebierać z dresów. Ta izolacja pociągnie się jeszcze miesiąc i te zmiany na ciele będą nie do dogonienia. A można to spożytkować, a potem, jak wyjdziemy, założyć jakąś extra sukienkę z gołymi plecami" - podsumowała Sonia Bohosiewicz.
Aktorka dodała, że mimo motywacji, jaką odczuwa, nie poleca drakońskich diet i kontrowersyjnych rozwiązań. Jako przykład podała historię posłanki Anny Kalaty, która w 2010 zachwyciła Polskę spektakularną metamorfozą. Kalata schudła 38 kg kosztem ogromnych wyrzeczeń. "O 17:00 brała tabletki nasenne, żeby przespać ten głód, tak się męczyła. Ja tego nie polecam" - stwierdziła starsza z sióstr Bohosiewicz. I dodała, że nie popiera też stosowania podejrzanych specyfików tylko po to, żeby zrzucić zbędne kilogramy. Jej zdaniem warto za to wspierać się ziołami, np. melisą. "Melisę to ja i tak piję codziennie, bo bym rozniosła chatę" - odpowiedziała jej na to Maja Bohosiewicz, nawiązując do problemów, których przysparza okres izolacji.
Sonia Bohosiewicz powiedziała też, co w trakcie diety sprawia jej najwięcej trudności. "Najgorsze jest gotowanie dla dzieci, bo codziennie robię im obiad, a jedzą np. ziemniaki z masłem". Aktorka wyjaśniła, że ma zamiar pójść za przykładem swojej siostry Mai i skorzystać z jej dietetycznych rad. "Codziennie będę biegała 5 kilometrów, jadła 1200 kalorii i robiła 16 godzin przerwy w jedzeniu" - powiedziała. Przerwa w przyjmowaniu posiłków, nazywana przez dietetyków okienkiem żywieniowym, ma pomóc organizmowi zregenerować się i zużyć zapasy energii, które dostarczyliśmy mu dzięki odpowiednio zbilansowanym posiłkom. Ta metoda zakłada poszczenie każdego dnia przez ok. 16 godzin. Najłatwiej wykorzystać w tym celu noc. Oznacza to, że jeśli ostatni posiłek zjedliśmy o godzinie 19:00, to śniadanie możemy zjeść następnego dnia najwcześniej o 11:00. Maja Bohosiewicz wyjaśniła, że jej samej zdarza się przygotowywać pierwszy posiłek dopiero o 13:00.
Sławne siostry wytłumaczyły również, że żadna dieta nie będzie skuteczna bez przyjmowania odpowiedniej ilości płynów. "Ja po śląsku, oszczędnie, jak obieram dzieciom jabłka, to wrzucam obierki do garnka, dodaję cynamon, goździki i zagotowuję i wychodzi mi taki kompot" - powiedziała Sonia Bohosiewicz. Na co Maja stwierdziła, że jabłka zawierają zbyt dużo cukru i podczas odchudzania lepszym wyborem będzie woda. "Ja codziennie rano piję ciepłą wodę, ale dodaję cytryny, bo sama woda to dla mnie paskuda" - podsumowała aktorka.