Reklama

Powstaje serial o zasypanym przez lawinę hotelu w Abruzji

Dwa tygodnie po wydobyciu ciała ostatniej z 29 ofiar lawiny, jaka zeszła na hotel w Abruzji we Włoszech, ogłoszono, że już trwają prace nad serialem telewizyjnym o tym tragicznym wydarzeniu. Ma on zostać wyemitowany w styczniu przyszłego roku, w jego rocznicę.

Dwa tygodnie po wydobyciu ciała ostatniej z 29 ofiar lawiny, jaka zeszła na hotel w Abruzji we Włoszech, ogłoszono, że już trwają prace nad serialem telewizyjnym o tym tragicznym wydarzeniu. Ma on zostać wyemitowany w styczniu przyszłego roku, w jego rocznicę.
Za produkcje serialu "Lawina" odpowiedzialny jest Pietro Valsecchi (C) /Pascal Le Segretain /Getty Images

Składający się z czterech odcinków serial "Lawina", przedstawiający to, co stało się w luksusowym hotelu Rigopiano w rezultacie trzęsienia ziemi, zapowiedziała firma kierowana przez znanego włoskiego producenta filmowego Pietro Valsecchiego. Wyprodukował on wcześniej dla telewizji między innymi dwa filmy o Janie Pawle II z Piotrem Adamczykiem w roli głównej, a także fabułę o życiu obecnego papieża. 

Zdjęcia do serialu rozpoczną się we wrześniu - poinformowano w wydanym komunikacie. Producenci ujawnili, że w pracach nad scenariuszem udział biorą też osoby, które doświadczyły tragedii w masywie Gran Sasso, a zatem ludzie wydobyci z gruzów, rodziny ofiar i ratownicy.

Reklama

Przywołując tydzień obserwowanej przez światowe media akcji ratunkowej w gruzach zasypanego i zburzonego hotelu, w nocie podkreślono: "To były wydarzenia, które śledziliśmy z emocjami i zaangażowaniem, przy zmieniających się uczuciach: od obaw o los uwięzionych, ulgę z powodu uratowania ludzi po wzruszenie na wieść o ofiarach oraz podziw dla ratowników". 

Jak zaznaczyła firma producencka, uzasadnione jest postawienie pytania, czy można było uniknąć tej tragedii.

We Włoszech nie mija dyskusja na temat katastrofy w hotelu w Abruzji, przede wszystkim z powodu licznych kontrowersji wokół jego lokalizacji w miejscu zagrożenia lawinami oraz opóźnień w wysłaniu ekip ratunkowych po otrzymaniu pierwszych wezwań pomocy, które początkowo zlekceważono. 

W dniu tragedii, 18 stycznia, doszło rano do serii wstrząsów sejsmicznych w Abruzji i całych środkowych Włoszech.

Górski hotel, w którym przebywało łącznie 40 osób - gości i personelu, był całkowicie odcięty od świata z powodu zasypanych śniegiem dróg. 

Hotelowi goście zaraz po trzęsieniu ziemi chcieli jak najszybciej stamtąd wyjechać. Było to jednak niemożliwe, gdyż musieli czekać na odblokowanie drogi przez pług śnieżny, o którego pilne przysłanie prosiła dyrekcja.

Pług nie dojechał. Po południu zeszła gigantyczna lawina, która zasypała całkowicie hotel z 38 osobami w środku. Dwóch mężczyzn uratowało się, bo wyszli wtedy z budynku. Jeden z nich wezwał pomoc, ale podniesiony przez niego alarm najpierw zlekceważono, co opóźniło wysłanie pomocy. Pierwsi ratownicy dotarli tam na nartach nad ranem następnego dnia, po wielu godzinach przedzierania się przez zaspy. 

W ciągu pierwszych 50 godzin ekipy ratunkowe wydobyły z rumowiska 9 żywych osób, w tym całą czteroosobową rodzinę z dwojgiem dzieci. Podczas trwających tydzień poszukiwań wydobyto 29 ciał ofiar. Prokuratura prowadzi dochodzenie w sprawie katastrofy oraz opóźnień w akcji ratunkowej.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy