"Pogoda dla bogaczy": Tego serialu nie da się zapomnieć
Czekanie na kolejny odcinek "Pogody dla bogaczy" dłużyło się niemiłosiernie. Panie wzdychały do Toma i Rudy’ego, panowie marzyli o Julie. A wszyscy bali się Falconettiego!
Pamiętacie państwo ulice polskich miast, kiedy w telewizji leciała "Pogoda dla bogaczy"? Pewnie nie, bo każdy był wtedy w domu przed telewizorem. Niejeden poważny krytyk zastanawiał się, skąd ten fenomen? Jednak "Pogoda..." była hitem nie tylko u nas. A wszystko zaczęło się oczywiście w Ameryce.
Serialu nie byłoby, gdyby nie genialna powieść Irwina Shawa, syna rosyjskich imigrantów. Autor m.in. sfilmowanego bestselleru "Młode lwy" przyznawał, że sukces "Pogody..." go nieco zaskoczył, bo pierwotnie było to zaledwie opowiadanie, które napisał dla "Playboya".
W 1969 roku ukazała się jednak książka "Rich Man, Poor Man" - dosłownie: "Bogaty człowiek, biedny człowiek". W Polsce wydano ją pod tytułem "Pogoda dla bogaczy". Szybko stało się oczywiste, że po bestseller sięgną producenci telewizyjni.
- Jeszcze nigdy nie zarobiłem na niczym tak dużo, pracując tak mało - miał powiedzieć autor książki, inkasując wynagrodzenie.
Oczywiście, w scenariuszu nie mogło znaleźć się wszystko. Dlatego "ofiarą" padła m.in. siostra głównych bohaterów, braci Jordache - Gretchen, która nie trafiła na wielki ekran. Jednak główne "story" pozostało dość wiernie odtworzone na ekranie.
Tak jak książka, serial miał być opowieścią o spełnieniu amerykańskiego snu, ale też cenie, jaką można za to zapłacić. Na pierwszym planie znaleźli się dwaj bracia - Rudy i Tom, synowie niemieckiego imigranta i Amerykanki z tzw. dobrego, lecz zubożałego domu.
Pierwszy z braci robi karierę w polityce, drugi szuka szczęścia na ringu, a później jako marynarz.
Oczywiście nie ma sukcesu serialu bez miłości, więc z książkowej postaci pięknej Julie Prescott nikt już nie zamierzał zrezygnować.
Trudno sobie dzisiaj wyobrazić, że młodszego z braci Jordache miał zagrać ktoś inny niż Nick Nolte. I chociaż chodziło o Jeffa Bridgesa, to chyba stało się z korzyścią dla widzów, że wymówił się napiętym grafikiem.
Ostatecznie rolę dostał przystojny blondyn, który musiał zrzucić trochę kilogramów, ale efekt przerósł oczekiwania! Jako szukający guza Tom był rewelacyjny, zwłaszcza że przy eleganckim Rudym, również perfekcyjnie zagranym przez Petera Straussa, często skupiał na sobie całą uwagę.
No, może nie całą, bo jedną z perełek castingu była śliczna Susan Blakely. Urodzona we Frankfurcie aktorka zdążyła już zabłysnąć w dreszczowcu "Płonący wieżowiec". W roli Julie okazała się strzałem w dziesiątkę. Jako jedyna z trójki bohaterów zdobyła za swoją kreację Złoty Glob.
Jak podkreślają fani serialu, nie byłoby jednak sukcesu, gdyby nie czarny charakter, Falconetti (William Smith). Był tak przekonujący, że po finale pierwszej serii aktor prosił producenta, by go na jakiś czas ukrył. Bał się o siebie, widząc, jak ludzie na niego reagują. Niestety drugi sezon "Pogody..." nie powtórzył sukcesu, mimo że w roli syna Toma, Wesleya, trafnie obsadzono Gregga Henry’ego i dobrze wypadł też serialowy syn Rudy’ego, Bill (James Carroll Jordan).
W Polsce "Pogoda dla bogaczy" jest uważana za serial wszech czasów. Rudy’ego dubbingował Krzysztof Kolberger, Toma, a później też Wesleya - Krzysztof Kołbasiuk, Julie - Anna Romantowska, a Falconettiemu użyczył głosu Roman Wilhelmi.
Co więcej, serial trafił do tekstów piosenek. Andrzej Rybiński śpiewał: "Pogoda jest dla bogaczy, dla niebogaczy są prognozy złe", a Halina Frąckowiak, że "nie wszyscy wielcy już przestali grać, choć powiał wiatr pogodą dla bogaczy".
My najbardziej pamiętamy, co na melodię "Pszczółki Mai" śpiewały dzieci: "Jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie, świat, w którym baśń ta dzieje się, senator Jordache mieszka w nim, Ramona, Diana, Wesley, Bill...".
Adam Piosik