Pochanke: Mogę, to daję
Nie bywa na bankietach, bo woli zaszyć się w domu. Czeka tam na Justynę Pochankę aż pięć psów, ukochana córka Zuzia i mąż Adam.
- Uważam, że dom bez zwierząt jest domem bez bardzo ważnego kawałka duszy - przekonuje Pochanke.
Jaka jest prywatnie znana dziennikarka?
- Niektóre moje psy to wybór, inne same wybrały sobie nasz dom, wyrzucone z jakiegoś bezdusznego. Za każdym razem myślałam wtedy, że jeśli los zaprowadził je pod moją bramę, to czy nałożę do trzech misek, czy do kilku więcej jest dla mnie bez różnicy. Skoro mam takie możliwości, to czuję obowiązek i frajdę podzielenia się nimi. Mogę, to daję - wyznaje dziennikarka.
I dodaje: - Mój dom jest domem do życia, nie do zwiedzania, więc psy czują się w nim świetnie. Ludzie zresztą też. Nikt nie stąpa ostrożnie, wszyscy wpadają, pędzą, wskakują.
Psy to jednak nie największa słabość gwiazdy. Justyna Pochanke z dumą przyznaje, że do szaleństwa i bezwarunkowo kocha swoją córkę Zuzię.
O nastolatce mówi tylko dobrze i przyznaje, że zazdrości jej żelaznej konsekwencji, zwłaszcza, gdy w grę wchodzą łakocie. Sama tego nie potrafi.
- Zjadam słodycze w ogromnych ilościach, najchętniej w nocy, potrafię o trzeciej nad ranem pochłonąć 20 ptasich mleczek. Przez to nie śpię, budzę się po kilkanaście razy, cała rodzina je przede mną chowa, ale nadaremnie - przyznaje się gwiazda.