Pierwszy pocałunek Małgorzaty Sochy
Rafał - tak miał na imię chłopak, który jako pierwszy pocałował Małgorzatę Sochę. Całusem obdarował ją w przedszkolu. Teraz aktorki nie peszą nawet pocałunki na planie filmowym.
"Chodziłam do przedszkola, miał na imię Rafał. Rzecz się działa w ogródku przedszkolnym. Nie pocałował mnie w usta, tylko w policzek. Poza tym nie byłam jedyną dziewczynką, którą pocałował. Był oblubieńcem wszystkich i do całowania stał razem ze mną cały wianuszek dziewczyn" - wspomina swój pierwszy pocałunek aktorka. Te i inne wyznania Sochy znajdziemy w wydaniu specjalnym dwutygodnika "Viva!".
A jak gwiazda radzi sobie z pocałunkami na planie filmowym? "Gdy pierwszy raz całowałam się na planie byłam skrępowana i speszona. Lata w tym zawodzie spowodowały, że zbudowałam sobie pancerz ochronny i takie sceny nie robią już na mnie wrażenia" - wyznaje Socha.
"Bywa nawet zabawnie, kiedy pomiędzy dublami sceny z pocałunkiem, gdzie oprócz nas jest 20 innych osób na planie, rozmawiamy: 'A co tam słychać u twojej żony?', 'Jak się ma twój mąż? A córka?'" - opowiada.
Trzymając się tematu ust, Socha przyznaje również: "Wiem, że jestem na ustach wielu. I wciąż trudno jest mi się do tego przyzwyczaić. Wolałabym, żeby mówiono o moim życiu zawodowym, o tym, że wspieram różne fundacje, a nie o tym, że wyszłam do sklepu bez makijażu czy w jakim wózku wożę dziecko. To jest, niestety, efekt uboczny mojej pracy. A ja właściwie jestem raczej nudną bohaterką dla dziennikarzy. Tylko dom, praca, praca, dom" - przekonuje artystka.
W specjalnym wydaniu "Vivy!", które trafi do kiosków po Świętach Wielkanocnych, znajdziemy też m.in. artykuł o sadze rodu Gesslerów oraz wywiady z Katarzyną Grocholą i Krzysztofem Krawczykiem.
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!