Reklama

Paulina Smaszcz-Kurzajewska o swoich tatuażach

Paulina Smaszcz-Kurzajewska podkreśla, że dla niej tatuaże to nie tylko oryginalne ozdoby, lecz także pamiątki ważnych chwil w życiu. Zdaje się potwierdzać regułę, że kto raz zrobi sobie tatuaż, rzadko poprzestaje na jednym i szybko chce kolejnych. Jej ciało zdobi m.in. kotwica, smok i liść. Zanim starszy syn Kurzajewskich - Franciszek - osiągnął pełnoletność, rodzice również bez wahania pozwoli mu na zrobienie sobie oryginalnego malunku na ciele.

Paulina Smaszcz-Kurzajewska podkreśla, że dla niej tatuaże to nie tylko oryginalne ozdoby, lecz także pamiątki ważnych chwil w życiu. Zdaje się potwierdzać regułę, że kto raz zrobi sobie tatuaż, rzadko poprzestaje na jednym i szybko chce kolejnych. Jej ciało zdobi m.in. kotwica, smok i liść. Zanim starszy syn Kurzajewskich - Franciszek - osiągnął pełnoletność, rodzice również bez wahania pozwoli mu na zrobienie sobie oryginalnego malunku na ciele.
Paulina Smaszcz-Kurzajewska podkreśla, że każdy tatuaż jest dla niej tak samo ważny /Podlewski /AKPA

Na przedramieniu dziennikarka ma wytatuowane imiona synów, a na brzuchu - liść, który przypomina jej o trudnych chwilach, jakie przeżyła kilkanaście lat temu. Jej ciało zdobi również symbol grupy krwi, liczba 96, czyli rok, w którym wyszła za mąż za Macieja Kurzajewskiego, kotwica - na pamiątkę 15. rocznicy ślubu oraz stylizowany chiński smok, który obrazuje waleczność. - Tatuaże to symbole i u mnie rzeczywiście każdy coś oznacza, jakieś momenty przełomowe - mówi w rozmowie z agencją Newseria Paulina Smaszcz-Kurzajewska.

Dziennikarka wspomina, że pierwszy tatuaż zrobiła tuż po urodzeniu pierwszego dziecka, syna Franciszka. - Gdy miałam 23 lata - to już poważny wiek. Wtedy studiowałam, pracowałam, miałam dziecko. Takie były czasy, początek transformacji systemowej, wszystkie kobiety miały wtedy dzieci w takim wieku - wspomina Paulina Smaszcz-Kurzajewska.

Reklama

Dziennikarka przyznaje, że od tatuaży można się uzależnić. Kiedy zrobi się jeden, już w myślach pojawia się pomysł na kolejny. Jej zdaniem taki malunek na ciele można traktować jako coś, przez co wyraża się swoją osobowość. - Moja mama do tej pory się wstydzi i mówi: "Mam córkę z więzienia", natomiast moi synowie uwielbiają. Starszy już ma tatuaże, a młodszy, jedenastolatek, marzy, że gdy tylko skończy 18 lat, to natychmiast zrobi sobie tatuaż - zdradza Smaszcz-Kurzajewska.

Jedne tatuaże na ciele Kurzajewskiej są mniejsze, inne z kolei - duże i fantazyjne. Dziennikarka podkreśla jednak, że każdy malunek jest dla niej tak samo ważny. Kotwicę, która symbolizuje 15. rocznicę ślubu, wytatuował sobie również jej mąż.

Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy