Paulina Drażba: Tropicielka stylu
Połączyła swoje pasje, czyli podróże oraz modę - i wymyśliła autorski cykl "Stylowe podróże", który możemy oglądać w "Pytaniu na śniadanie". Pierwszym krajem, który odwiedziła Paulina Drażba z kamerą, było egzotyczne Maroko.
Skąd wziął się pomysł na "Stylowe podróże"?
Paulina Drażba: - Chciałam zrobić własny program, w którym mogłabym połączyć moje pasje. Jedną z nich jest podróżowanie, ale do tej pory wiedzieli o tym tylko moi przyjaciele. Wiele osób znało za to inną moją pasję - modę, którą zajmuję się również zawodowo. "Stylowe podróże" to idealne połączenie tych zainteresowań. Chciałabym, aby był to rodzaj podręcznika dla zwiedzających dany kraj. Jak ubierają się kobiety, gdzie warto zrobić zakupy, co przywieźć.
W jakich miejscach kręcisz swoje programy?
- Moja jesień przebiega pod znakiem podróży po Europie, ale nie tylko. Niedawno wróciłam z Maroka. Przywiozłam stamtąd opowieści o dżelabach, babouchach (rodzaj tradycyjnych kapci z kolorowej skóry), ogrodach jednego z największych kreatorów mody. Podobało mi się również to, jak ubierają się kobiety. Najpiękniej ubierają się tam starsze Marokanki - odważnie i pięknie łączą barwy. Na przykład do turkusowej dżelaby dobierają pomarańczową lub różową chustę.
- Zachwyciły mnie też ogrody Majorelle w Marrakeszu. Ogród został zaprojektowany w latach 20. XX wieku przez Jacquesa Majorelle. W latach 80. stał się natomiast własnością Yves Saint Laurenta, który tak bardzo pokochał to wyjątkowe miejsce, że tutaj, zgodnie z ostatnią wolą projektanta, rozsypano jego prochy.
Między wyjazdami prowadzisz "Czerwony Dywan" w "Pytaniu na śniadanie".
- Oczywiście. Rozmawiam z gwiazdami, zdradzam kulisy świata show-biznesu i mody. Wiem, że widzowie bardzo lubią tę część "Pytania na śniadanie". Każdego dnia staramy się więc dostarczyć im jak najwięcej wiarygodnych, mądrych oraz ekskluzywnych informacji, które usłyszą tylko u nas. Prowadzenie "Czerwonego Dywanu" daje mi dużo satysfakcji i nie koliduje ze "Stylowymi podróżami". W Maroku na każdym kroku szlak mody przecinał się ze szlakiem gwiazd. W hotelu, w którym mieszkaliśmy, spała Sharon Stone, w restauracji, w której jedliśmy kolację, jada Brad Pitt - to musi być przeznaczenie.
Jakie są plusy, a jakie minusy prowadzenia "Czerwonego Dywanu"?
- Minus jest jeden. Pobudka o godzinie 6 rano. Trzeba być też przygotowanym na to, że nie pracuje się od godziny 8 do 16. Muszę wiedzieć, co dzieje się w Polsce i na świecie. Pracuję bez przerwy, muszę być na bieżąco. Plusów jest wiele - przede wszystkim robię to, co kocham.
Rozmawiała Edyta Karczewska-Madej.