Reklama

Paulina Drażba: Do bólu oszczędna

Paulina Drażba podkreśla, że oszczędności przede wszystkim dają jej poczucie bezpieczeństwa. Choć zakupy są niezwykłą przyjemnością i trudno się powstrzymać przed tym, by nie powiększyć swojej szafy o kolejną modą rzecz, to jednak u niej w tej kwestii wygrywa rozsądek. Jest zwolenniczką odkładania do skarpety po to, by zawsze mieć w zapasie grosz na czarną godzinę.

Paulina Drażba podkreśla, że oszczędności przede wszystkim dają jej poczucie bezpieczeństwa. Choć zakupy są niezwykłą przyjemnością i trudno się powstrzymać przed tym, by nie powiększyć swojej szafy o kolejną modą rzecz, to jednak u niej w tej kwestii wygrywa rozsądek. Jest zwolenniczką odkładania do skarpety po to, by zawsze mieć w zapasie grosz na czarną godzinę.
Paulina Drażba podkreśla, że nigdy nie była przesadnie rozrzutna /Paweł Wrzecion /MWMedia

- Oszczędzam. Jestem wręcz do bólu oszczędna i często nawet nudna w tej oszczędności, bo jeśli nie mam takiego zapasu, który daje mi poczucie bezpieczeństwa, to nie czuję się komfortowo. W związku z tym trzydziestka powoduje, że czuję się stara i nudna. Należę do tych 40 proc., które muszą mieć tyle, za ile uważają, że przeżyją w danym miesiącu - mówi agencji Newseria Paulina Drażba.

Drażba podkreśla, że nigdy nie była przesadnie rozrzutna. Dodatkowo umiejętnego gospodarowania swoimi finansami nauczyło ją życie na własną rękę w Warszawie. Bardzo chciała wtedy udowodnić rodzinie, że potrafi sama na siebie zarobić i utrzymać się w dużym mieście bez wsparcia innych. - Kiedy byłam młodsza i zarobiłam swoje pierwsze pieniądze, to bardzo chciałam je ukrywać i liczyłam na to, że one będą się mnożyły w mojej szufladzie. Tak się oczywiście nie działo i pamiętam, że byłam szalenie oszczędna, kiedy miałam te pierwsze prace i zarabiałam niewiele, ale to były moje pierwsze zdobyte pieniądze i byłam z nich szalenie dumna - wspomina Drażba.

Reklama

Gdy jednak przybywało zleceń, a co za tym idzie - pensja rosła, to zdarzało się, że w kwestii zakupów pozwalała sobie na więcej. Skutki rozrzutności czasami bywały opłakane. - Miałam moment, że łączyłam kilka prac i wtedy pomyślałam: "Kurczę, kupię sobie to i tamto". Ale zobaczyłam po jednym miesiącu, że z mojej wypłaty zostało tyle, że będę musiała zadzwonić do mamy i powiedzieć: 'Mamo, jest głupia sprawa, brakuje mi na obiad'. To dało mi do myślenia i nie mogłam sobie już kolejny raz na to pozwolić, skoro przyjechałam do Warszawy i chcę być taka dorosła, uważana za poważną, to teraz będę oszczędzać - opowiada Drażba.

Paulina Drażba popularność zdobyła w "Pytaniu na śniadanie" w TVP2. Obecnie jest dziennikarką Polsat Café.

Newseria Lifestyle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy