Papierowe postaci nie są dla niego
Często gra w mundurze, taktyki wojskowej uczył się od byłych żołnierzy GROM-u, ale w armii nigdy nie był. W serialu "Misja: Afganistan" jest dowódcą plutonu.
Jak sam mówi, nie ma parcia na szkło. - Nie wchodzę w projekty, które mi nie odpowiadają. Kiedy mam przed sobą słaby scenariusz albo historia w nim przedstawiona jest niewiarygodna, nie widzę powodu, żeby się w to angażować. W moim zawodzie trzeba dokonywać wielu trudnych wyborów - uważa Paweł Małaszyński.
"Oficer", "Twarzą w twarz", "Weekend", "Skrzydlate świnie", "Czas honoru" - także w tych produkcjach aktor grał pierwszoplanowe postaci. Wcielał się głównie w twardych, bezkompromisowych facetów. Sporadycznie - we wrażliwców, takich jak Piotr Korzecki w "Magdzie M.". Teraz możemy oglądać go w serialu TVN "Lekarze" oraz w roli porucznika Pawła "Konasza" Konaszewicza w "Misji: Afganistan" w Canal+, a wkrótce na ekranach kin pojawi się thriller "Sęp", w którym jako stróż prawa będzie prowadził skomplikowane śledztwo.
Małaszyński przyznaje, że mundur towarzyszy mu przez całe życie: sam wprawdzie nigdy w wojsku nie służył, ale często występuje w rolach wojskowych, a z armią związanych jest wiele osób z jego bliskiej rodziny.
Przed rozpoczęciem zdjęć do serialu "Misja: Afganistan" przeszedł, jak inni występujący tam aktorzy, kilkudniową ostrą musztrę, kurs posługiwania się bronią, zajęcia na strzelnicy oraz szkolenie z zachowania się w trakcie walki. Ćwiczył w pełnym rynsztunku bojowym!
- Miałem już w ręku prawdziwą broń przy pracy nad innymi produkcjami, ale teraz musiałem sobie przypomnieć podstawowe czynności związane z jej używaniem. O wiele ciekawsze wydawały mi się jednak kwestie związane z taktyką. Gram przecież dowódcę plutonu, który nagle zostaje rzucony na głęboką wodę. Jak powinien zachowywać się szef wobec swoich ludzi, kiedy traktować ich wyłącznie jak podwładnych, a kiedy pokazać inną twarz, być dla nich oparciem w trudnych i niebezpiecznych chwilach? - wyznał artysta.
- To tylko niektóre z kwestii, jakie szczegółowo omawiałem z naszym konsultantem, pułkownikiem Krzysztofem Przepiórką, byłym oficerem jednostki specjalnej GROM - opowiadał aktor przed rozpoczęciem pierwszych zdjęć do serialu na poligonie wojskowym w podwarszawskim Rembertowie.
Przyznaje, że o jego udziale w tym serialu zdecydował nie tylko ciekawy scenariusz: - Ważnym czynnikiem był bohater, którego miałem zagrać. Konaszewicz jest zdeterminowany i bezgranicznie oddany sprawie. To złożona, ciekawa postać. Będzie musiał szybko zjednać sobie żołnierzy, którzy uważają, że swój przydział zawdzięcza koneksjom ojca, generała w stanie spoczynku. Od tego, czy zdobędzie ich szacunek i zaufanie, zależy jego kariera, ale przede wszystkim życie jego samego i ludzi, za których jest przecież odpowiedzialny.
Jak zdradza Małaszyński, w prywatnym życiu ambitnego porucznika też dużo się dzieje. - Dziewczyna Pawła nie akceptuje tego, że zgodził się na niebezpieczną, zagraniczną misję. Popadł też w konflikt z ojcem, który uważa, że polscy żołnierze wcale nie powinni służyć poza granicami swojego kraju. A dla Konaszewicza praca w zawodowej armii to spełnienie marzeń - mówi aktor.
Kiedy nie gra w filmach i serialach, występuje na scenie warszawskiego Teatru Kwadrat. Jest też wokalistą rockowego zespołu Cochise, nazwanego tak m.in. na cześć wielkiego wodza Apaczów (Paweł Małaszyński od dawna interesuje się kulturą Indian).
- Trudno mi pogodzić obowiązki aktorskie z występami muzycznymi. Nie mogę często pojawiać się na próbach w rodzinnym Białymstoku, ale kocham Podlasie, tam są moje korzenie, kumple, wspomnienia. Gdybym miał możliwość rozwijać się tam zawodowo, spakowałbym się i już by mnie w stolicy nie było. A na razie pozostaje mi kupno kawałka ziemi, na której osiądę na stare lata.
Artur Krasicki
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!