Reklama

Pamiętacie program "W starym kinie"?

Nikt nie potrafi opowiadać o starych filmach tak, jak on. - Mimo że od dawna jestem na emeryturze, cały czas dość intensywnie pracuję - mówi Stanisław Janicki, znawca i propagator przedwojennego kina.

- Zawsze interesowała mnie przeszłość, spojrzenie współczesnego człowieka na to, co było kiedyś. Dawne czasy traktuję jako pewną ciągłość, która ma ścisły związek z teraźniejszością - mówi Janicki.

Od ostatniej emisji "W starym kine" minęło ponad 11 lat, a większość widzów nadal pamięta jego barwne opowieści i anegdoty o przedwojennych produkcjach.

- Nie przeszkadza Panu, że kojarzony jest głównie z tym programem? - pytam wybitnego znawcę kina. - Niby dlaczego? Na przystankach autobusowych czy na oficjalnych spotkaniach z uśmiechem i cierpliwie opowiadam, że zajmuję się także czymś innym, niż tylko "starymi filmami". Mówiąc bezczelnie - jak długo widzowie i słuchacze interesują się tym co robię, to - jak to mawiał Eugeniusz Bodo w którymś filmie: "Jestem szczęśliwy, że jestem uszczęśliwiony" - mówi i dodaje, że praca zawsze dawała mu dużo przyjemności i satysfakcji.

Reklama

- Nigdy nie robiłem tego, czego nie chciałem, co mi nie odpowiadało. Nie mógłbym być urzędnikiem, siedzieć w jednym miejscu - mówi pan Stanisław. - Lubię ruch, ciągłe przemieszczanie się, kiedyś przepadałem za górskimi wycieczkami. Zawsze miałem psa, aby mieć powód do długich spacerów. W Bielsku-Białej, gdzie mieszkam, mam za oknem góry, wsiadam w samochód i po kilku minutach jestem w lesie - dodaje.

W rodzinne strony powrócił w połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Miał nadzieję, że znajdzie więcej czasu dla siebie, zwolni nieco tempo i nie będzie już musiał nigdzie się spieszyć. Nic z tego! - Ciągle było coś do zrobienia, nadal kursowałem między Bielskiem, Katowicami i Warszawą. Byłem tak zapracowany, iż nie zauważyłem, że dopadł mnie zawał - wspomina.

Pan Stanisław uśmiecha się, kiedy zaczyna wspominać program "W starym kinie". Najzabawniejsze i najbardziej mrożące krew w żyłach zdarzenia miały miejsce, kiedy nadawany był na żywo.

- Pamiętam odcinek poświęcony francuskiej awangardzie lat trzydziestych, gdy wyemitowano film Fernanda Legera "Balet mechaniczny" - nie tylko od tyłu, ale także do góry nogami! - mówi. - Albo kiedy w programie o Sergiuszu Eisensteinie scenograf w krótkich przerwach między fragmentami filmów musiał budować kolejne dekoracje, bo do studia w Pałacu Kultury i Nauki weszliśmy zaledwie na dziesięć minut przed rozpoczęciem emisji. Nie zapomnę również jak w mikroskopijnym studiu przy Placu Powstańców w Warszawie mdleliśmy wszyscy na skutek tropikalnej temperatury. Tylko że to ja musiałem trzymać fason na wizji...

Artur Krasicki

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Stanisław Janicki prowadzi program "W Iluzjonie" w telewizji Kino Polska. Ma również swoją audycję "Odeon Stanisława Janickiego" w radiu RMF Classic.

Chcesz obejrzeć swój ulubiony serial, film, teleturniej? Sprawdź nasz program telewizyjny - mamy na liście ponad 200 stacji!

Więcej czytaj w magazynie "Tele Tydzień"

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: film | Stanisław | stare | program
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy