Reklama

Pakosińska: Jak najwięcej wariatów wokół

Jeśli nie wiecie jak wygląda spełniona kobieta, to spójrzcie na nią! Niezwykła osoba, która sprawia, że coraz więcej ludzi się uśmiecha!

Jej charakterystyczny śmiech zna cała Polska. Ta kobieta po prostu zaraża optymizmem. Katarzyna Pakosińska (41 l.) jest lekiem na całe zło! Przez wiele lat była gwiazdą Kabaretu Moralnego Niepokoju. Ale świetnie radzi sobie także jako dziennikarka, prezenterka, aktorka, a nawet pisarka! Jest też dumną i szczęśliwą matką, która w Gruzji odnalazła miłość swojego życia...

Samo południe to dla pani odpowiednia pora?

Katarzyna Pakosińska: - Każda pora jest odpowiednia na interesującą rozmowę.

Tak jak na... uśmiech od ucha do ucha.

Reklama

- Też wychodzę z takiego założenia. Staram się uśmiechać, bo żyje się wtedy zdecydowanie łatwiej. Ale czasami też sobie popłaczę. Bycie wesołym to naprawdę ciężka praca. A szczególnie - gdy zdarzają się momenty, w których wcale nie jest nam do śmiechu. Jednak ja nigdy się nie poddaję.

Może warto pomyśleć o założeniu jakiejś Akademii Optymizmu? Byłaby pani najlepszą wykładowczynią!

- Pani sobie żartuje, ale ja naprawdę czuję, że mam do wypełnienia jakąś wewnętrzną misję.

Co ma pani na myśli?

- Chciałabym zwalczyć nasze narodowe ponuractwo.

To walka z wiatrakami!

- Czasami też mi się tak wydaje. Ale optymizm i pozytywna energia promieniują! Po prostu zarażają! Gdy prowadzę konferencje i widzę napompowane baloniki, to pojawia mi się żądełko, które je wszystkie przekłuwa. Ludziom od razu lepiej się oddycha.

A pani córka odziedziczyła po pani ten optymizm?

- Otrzymała to w genach. Przeszło to na nią jakoś tak naturalnie.

Bycie w centrum uwagi również?

- To akurat nie. Mówi wszystkim, że od występowania jest jej mama.

Czy ma pani jakiś kodeks, który chciałaby jej przekazać?

- Przede wszystkim pilnuję, aby pielęgnowała w swoim życiu pasje. To szalenie ważne. Podobnie jak posiadanie marzeń. Nawet jej 40-letnia mama je ma.

To chyba nie jest powiązane z wiekiem?

- Niektórzy twierdzą, że z wiekiem człowiek staje się bardziej leniwy i przestaje marzyć. Ale ja nigdy nie przestałam marzyć i śnić. W takim razie... może jeszcze nie dorosłam? Zwykle są to pozytywne sny. No chyba, że mnie Niemcy gonią.

Nawet jak gonią, to i tak im pani ucieknie. Wydaje mi się, że nie można pani zatrzymać!

- To akurat święta prawda. Zawsze mam tysiąc pomysłów na minutę. Ale i tak jestem teraz znacznie lepiej zorganizowana niż wcześniej. Pomalutku buduję sobie plan na życie. A moje ścieżki zarysowują się coraz wyraźniej. Dopiero później zadecyduję, które z nich wybiorę.

A lubi pani ryzyko?

- Coraz bardziej!

Jakieś nowe, ryzykowne projekty?

- Rozpoczęłam pewien interesujący projekt internetowy "Seksesje z Norą Igres". Poza tym sama zaczęłam pisać satyryczne teksty. Oczywiście nie rezygnuję z teatru, bo cały czas jest on dla mnie odskocznią. Nagrywam też program "Ale mądrale!", który niezwykle mnie inspiruje. A w natłoku tych wszystkich obowiązków muszę znaleźć też czas na pisanie i na to, aby spakować walizkę i polecieć do mojego ukochanego miasta Tibilisi.


Dlaczego akurat Gruzja skradła pani serce?

- Jako nastolatka występowałam w zespole folklorystycznym. Często jeździliśmy za granicę. I kiedyś odwiedziliśmy właśnie Gruzję. Od tego momentu czułam dziwne przywiązanie do tego miejsca.

Ale ile razy można jeździć w to samo miejsce?

- Do tego kraju - nieskończenie wiele. Gruzja cały czas mnie zaskakuje. Za każdym razem otwieram nowe drzwi. To magiczne miejsce!

Pani córka myśli podobnie?

- Czujemy to samo. Jest nią zafascynowana, podobnie jak ja. A wie pani, że Maja to gruzińskie imię? Ja dopiero niedawno się o tym dowiedziałam. Ale, jak widać, Gruzja cały czas jest obecna w naszym życiu.

A nie ma pani takich myśli, aby zamieszkać tam na stałe?

- Przynajmniej raz w miesiącu się pojawiają!

To co panią powstrzymuje przed przeprowadzką?

- Moje miasteczko Milanówek. Tam są moi najbliżsi i najlepsze truskawki na świecie.

Ale w Gruzji jest za to pani ukochany...

- Na razie żyjemy na dwa domy i na szczęście dajemy sobie radę.

Trzeba jednak pielęgnować uczucie, a na odległość jest to zdecydowanie trudniejsze!

- Wie pani, jak to jest... dla chcącego nie ma nic trudnego. Pielęgnuję to uczucie jak dobry ogrodnik, bo życie bez miłości w ogóle nie miałoby sensu.

Czego mogę pani życzyć?

- Życzyłabym sobie jak najwięcej wariatów wokół siebie. Z nimi łatwiej i przyjemniej iść przez życie.

Alicja Dopierała

Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: wariat | Katarzyna Pakosińska | jak wygląda
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy