Olga Jankowska: Gwiazda "Barw szczęścia" podbija "The Voice"
W "Barwach szczęścia" gra już od pięciu lat, ale dopiero teraz, za sprawą jednej piosenki w "The Voice of Poland", zrobiło się o niej głośno. - Nadmierna popularność nikomu nie służy - mówi skromnie Olga Jankowska.
Co słychać u Klary z "Barw szczęścia"?
- Wszystko w porządku. Jej związek z Hubertem (Marek Molak - przyp. red.) przeżywa renesans, miłość znów kwitnie i zapowiada się, że tak będzie dalej. Natomiast sama Klara na poważnie zaczyna się zastanawiać, czym miałaby się zająć zawodowo w przyszłości. Próbuje sił na różnych polach. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Grasz tę postać od początku serialu?
- Niemalże. Dołączyłam do obsady pół roku po emisji pierwszego odcinka i była to moja pierwsza serialowa rola, nie licząc epizodu w "Samym życiu" sprzed paru lat. Ale przedtem już pojawiłam się na dużym ekranie w filmie "Jasne błękitne okna", w reżyserii samego Bogusława Lindy, więc można powiedzieć, że mam za sobą debiut marzeń!
Dotychczasowe dokonania aktorskie nie sprawiły tego, co jeden występ w "The Voice of Poland", po którym nagle zrobiło się o tobie naprawdę głośno... Rewelacyjnie zaśpiewałaś "Valerie" z repertuaru Amy Winehouse.
- Wcześniej nie chciałam się wychylać, nadmierna popularność nikomu nie służy. Ale śpiewałam od zawsze.
Zainteresowania muzyczne masz ponoć po tacie...
- Owszem, mój tata gra na gitarze, ma własny zespół, śpiewa, komponuje i jemu właśnie zawdzięczam tę pasję. Ale głos mam po mamie - taką samą barwę. W naszym domu muzyka była i jest ważnym motywem codzienności. Wyrastałam w niej i ja, i moje siostry - starsza o 7 lat Ewelina i młodsza o 10 lat Zuzia. Wszystkie mamy do niej tak zwany dryg (uśmiech).
Szkoliłaś wcześniej swój głos?
- Nie, jestem samoukiem. W dzieciństwie krótko uczyłam się gry na saksofonie, teraz zaś zapisałam się na lekcje śpiewu, kompozycji i gry na klawiszach. Jestem pod wielkim wrażeniem umiejętności moich koleżanek i kolegów poznanych w programie "The Voice of Poland". Dopiero teraz zobaczyłam, ilu mamy zdolnych i niesamowicie wrażliwych muzycznie ludzi w kraju! To dobrze wróży naszemu rynkowi muzycznemu.
Jakie są twoje plany na przyszłość? Wiążesz je z muzyką czy z aktorstwem?
- I z tym, i z tym. Chciałabym mieć swobodę w sferze muzycznej, gustuję w niekomercyjnych projektach, co może z czasem okazać się mało praktyczne i niedochodowe. Dlatego uważam, że warto by było wesprzeć się drugą profesją, a zarazem też moją wielką miłością - aktorstwem. W obu tych dziedzinach zamierzam niebawem podjąć studia, być może za granicą. Myślę o Londynie. Wydaje mi się, że to wyjątkowe miasto, które żyje muzyką, a jednocześnie są w nim świetne szkoły aktorskie. Rozważam też możliwość wyjazdu do któregoś z państw skandynawskich. Wydaje mi się, że dają wiele możliwości edukacji.
Rozmawiała Jolanta Majewska-Machaj