Reklama

Nietypowe zajęcia Karola Strasburgera

Niewiele brakowało, a zostałby marynarzem. Zanim w jego głowie narodził się pomysł, by zdawać do szkoły teatralnej, studiował na Politechnice Warszawskiej. Gospodarz "Familiady" to człowiek o wielu twarzach.

Widzowie cenią go za klasę, profesjonalizm i nieustający uśmiech. We wrześniu minie 20 lat, odkąd Karol Strasburger prowadzi najpopularniejszy teleturniej Dwójki.

- Dzięki "Familiadzie" otworzyłem się na ludzi - podkreśla gospodarz. - Ta praca wciąż sprawia mi przyjemność, mimo że minęło już tyle lat. Kiedy zaczynałem prowadzić ten program, środowisko było zaskoczone. Wówczas wszyscy uważali, że aktorowi to nie przystoi - wyznał w jednym wywiadów.

Karol Strasburger nie należy do gwiazd, które twierdzą, że od dziecka marzyły o szkole teatralnej. Bardziej pociągało go żeglarstwo, dlatego wstąpił do Wyższej Szkoły Morskiej. Szybko jednak poczuł się rozczarowany.

Reklama

- Pracowałem w Marynarce Handlowej, pływaliśmy na śmierdzących statkach, na dodatek choroba morska wcale nie była mi obca - wspomina. Następnie zaczął studiować na Politechnice Warszawskiej, bo chciał zostać inżynierem.

- Miałem wiele pomysłów na życie. Myślałem też, że zawodowo zajmę się sportem. I chyba humanistyczny romantyzm sprawił, iż w końcu zdecydowałem się na szkołę teatralną - nie ukrywa.

Biografia Karola Strasburgera obfituje w wiele zaskakujących epizodów. - Przez trzy miesiące prowadziłem cyrk - przyznaje aktor. - Byłem gospodarzem przedstawienia. Witałem gości i zapowiadałem numery. Nosiłem strój od krawca, który szył dla Presleya. Tak wyglądały moje początki bycia konferansjerem - opowiada.

Sam posiada akrobatyczne zdolności, bo uprawiał gimnastykę sportową. Wykorzystał je w serialu "07 zgłoś się", w którym zagrał cyrkowca. - Dzięki sportowej pasji stałem się odporniejszy psychicznie i poprawiłem koncentrację - twierdzi gospodarz "Familiady".

Dlatego rzadko kiedy korzystał z pomocy kaskadera. Nawet w najniebezpieczniejszych scenach nie potrzebował dublera, m.in. na planie filmu "Agent nr 1". - W latach 70. wziąłem również udział w przedsięwzięciu "Artyści Dzieciom". Skakałem wtedy na palocie, czyli dwóch latających trapezach. Przez ponad rok przygotowywałem się do tego występu - chwali się aktor.

MP

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

Kurier TV
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy