Reklama

Nie znam się na winach, tylko bardzo je lubię

Jest jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Mimo że przed kilku laty Marek Kondrat spektakularnie zerwał z zawodem i poświęcił winiarstwu, nadal cieszy się niesłabnącą sympatią widzów.

W 2007 roku Marek Kondrat, kojarzony z rolami w "Zaklętych rewirach", "C.K. Dezerterach", "Pułkowniku Kwiatkowskim", "Ekstradycji", ogłosił, że kończy z aktorstwem.

- To sprawa skończona. Liczy się teraz coś innego - mówił wówczas.

Z miłości do wina

- Ludziom wydawało się, że sumiennie robię to, co lubię i potrafię. Ale... przychodzi taki moment, że człowiek się reflektuje. Mnie się to udało - opowiadał o nowym rozdziale swojego życia.

A wszystko zaczęło się przed laty, kiedy trafił na pierwszy kurs winiarski we francuskim Bordeaux. Ponoć już wtedy nie miał wątpliwości, co chce robić przez resztę życia. Choć, jak sam mówi, początki tej pasji były mało wysublimowane.

Reklama

- Przygodę z winami zaczynałem od trunków, których największą zaletą była objętość - przyznał z wrodzonym wdziękiem. - Nie znam się na winach, tylko bardzo je lubię.

Tę sympatię gwiazdor przekuł w dochodowy biznes. Ma sieć sklepów, w których oferuje wina z różnych stron świata.

- Sprzedaję tylko to, co mi smakuje i co nie wyrywa człowiekowi kieszeni - opowiada ze swadą. Niezapomniany Adaś Miauczyński z "Dnia Świra" kupił winnicę w Hiszpanii i ma w planach produkcję własnych trunków.

- Czerpię z tego ogromną satysfakcję i nie wyobrażam sobie teraz, że mógłbym robić cokolwiek innego.

Zagra? Być może...

Mimo oficjalnego porzucenia zawodu aktora Marek Kondrat już nie mówi definitywnie "nie". Dowodem na to była rola profesora Matonia, łacinnika w filmie "Mała matura" (2011) Janusza Majewskiego.

- Aktorstwo uprawiałem głównie towarzysko, zawsze pod czyjąś kuratelą, która uwalniała od konieczności dokonywania wyborów. Teraz mogę stawiać zupełnie inne wymagania propozycjom, które dostaję. Warunkiem uczestnictwa w tym zawodzie jest dla mnie dzisiaj możliwość prawdziwego przeżycia - wyznaje.

Nie wyklucza, że może zobaczymy go w jakiejś roli.

- Jak znajdzie się coś ciekawego, to w to wejdę z uszami - zapewnia. Niestety, na razie nic nie wskazuje, by Marek Kondrat pojawił się szybko w kolejnym filmowym lub serialowym projekcie. - Nie ma dobrze skrojonych bohaterów - surowo ocenia rodzime scenariusze.

- Dobrze napisane postaci to były w "Psach". Mam propozycje, by zagrać szefa mafii z Pruszkowa czy kogoś takiego, ale nie chcę się powtarzać, szkoda mi na to czasu. Dlatego z zapamiętaniem oddaje się swojej pasji. - W winie nie chodzi mi tylko o jego smak i codzienne towarzyszenie głównym posiłkom - wyjaśnia Kondrat.

- Myślę też o pewnym rytuale obcowania z nim, o poczuciu przeszłości i cudownym, ekscytującym oczekiwaniu - czym ono będzie za lat kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt. Krzew winny żyje tyle, co człowiek, a najlepszy owoc daje w połowie swojego życia. Uważam, że to wspaniała metafora.

JBJ

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Marek Kondrat | wino | aktor | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy