Reklama

Natasza Urbańska: Gdyby znów miała 19 lat...

Miłość i praca w jej przypadku po prostu idą w parze. I są receptą na szczęśliwe życie. Niczego nie żałuje. Gdyby cofnęła się w czasie i jeszcze raz miała 19 lat, dokonałaby takich samych wyborów. Jedna z największych polskich gwiazd opowiada nam co znaczą dla niej słowa: miłość, wierność, rodzina.

Pomówmy może najpierw o... wierności.

Natasza Urbańska: - Zapowiada się ciekawie...

Zacznijmy od twojego przywiązania do teatru Studio Buffo.

- To jest zdecydowanie mój drugi dom, a czasami bywał nawet tym pierwszym. Jestem mu całkowicie wierna i lojalna. Jestem typem długodystansowca. Jak się już w coś zaangażuję, to na sto procent i nigdy po łebkach. W teatrze Buffo odnalazłam swój świat, chociaż nawet nie przypuszczałam, że tak się stanie.

Miałaś inny pomysł na siebie i swoją przyszłość?

Reklama

- Chciałam być... mistrzynią świata w gimnastyce artystycznej. Był z tym jednak pewien mały problem. Okres dojrzewania szalenie mnie krępował. Zawstydzało mnie dosłownie wszystko. Lubiłam trenować, ale nie umiałam rywalizować. Rywalizacja zawsze rozkładała mnie na łopatki. A w teatrze nie musiałam tego robić.

Była to zatem miłość od pierwszego wejrzenia?

- Zwariowałam na jego punkcie. I już po dwóch latach spędzonych w teatrze zrozumiałam, że nie chcę być tylko i wyłącznie tancerką. Miałam znacznie większe potrzeby - chciałam śpiewać, grać i tańczyć - i chciałam je jak najszybciej spełnić. Wierzyłam, że los kiedyś się do mnie uśmiechnie. Teraz obchodzę 20-lecie pracy artystycznej... Nie wiem, kiedy to minęło.

Inne teatry nie wodziły cię na pokuszenie?

- Dostawałam propozycje i jestem na nie otwarta. Jak pracować - to tylko z najlepszymi.

To w Buffo poznałaś miłość swojego życia...

- Janusz to człowiek przepełniony charyzmą, niesamowitą energią i ogromną wiedzą. On w teatrze zna odpowiedź na każde pytanie. Jest charakterny i podoba mi się to. Cenię to, że ma swoje zdanie.

Ale media nie zostawiają na waszym związku suchej nitki.

- Niespecjalnie mnie to interesuje. Szkoda mojej energii na to, aby przejmować się tym, co inni myślą o moim związku.

Domyślam się jednak, że początki raczej nie były łatwe?

- Bardzo to przeżywałam. Często nie mogłam przez to zasnąć. Oczywiście, starałam się tym nie przejmować, ale przecież tak się tylko mówi. Każda negatywna opinia gdzieś we mnie zostawała.

Jak sobie z tym poradziłaś?

- Nigdy nie zadowolisz wszystkich. Skupiam się na tym, co jest dla mnie naprawdę ważne, inaczej można zwariować. Najważniejsze to żyć w zgodzie z samym sobą i robić to, na co mamy ochotę.

Zawsze wszystko robiłaś z mężem. Dlaczego ostatnio odcięłaś się od Janusza?

- Program "SuperSTARcie" i moja debiutancka płyta "One" to faktycznie wyłącznie moje projekty, decyzje i wybory. Z każdym kolejnym projektem spełniam się jako artystka, nabieram większej pewności siebie. Pracuję na swoje i to mnie ogromnie buduje.

źródło: TVP / x-news

A mąż to zrozumiał i odsunął się w cień... Można powiedzieć - porozumienie idealne. Powiedz mi, kiedy u ciebie dał o sobie znać instynkt macierzyński?

- Dzieci zawsze do mnie lgnęły, a ja nie wiedziałam dlaczego. Instynktu macierzyńskiego nie czułam. Poczułam go dopiero wtedy, gdy byłam już w ciąży. Pewnego dnia po prostu zaczęłam rozmowę o dziecku. Janusz był pozytywnie zaskoczony. Gdy wybrałam się do lekarza, okazało się, że już noszę w sobie nasze maleństwo.

Miło wspominasz ciążę?

- Ciąża była najwspanialszym okresem mojego życia. Czułam się najpiękniejszą kobietą świata. Nagle nic nie musiałam. Głos miałam dwa razy mocniejszy, energię również miałam za dwóch.

Jak zmieniło się wasze życie po narodzinach Kalinki? Niektórzy uważają, że dziecko wprowadza w życie rodziców porządek.

- Na pewno je wzbogaca. Nasze życie staje się piękniejsze. Kobieta poznaje nieznane do tej pory uczucie. To piękna, bezwarunkowa miłość, która zmienia wszystko. Nagle moje potrzeby przestały się liczyć. Dziecko stało się najważniejsze.

A czas na romantyczne spotkania tylko we dwoje? Minął bezpowrotnie?

- Czasami zdarza nam się romantyczny weekend, np. we Florencji. Ale zdradzę ci, że ten pierwszy dzień zawsze jest ciężki.

Dlaczego?

- Jesteśmy na romantycznej kolacji i... pokazujemy sobie zdjęcia Kalinki. Zabawne. Zamiast cieszyć się sobą, zastanawiamy się: dlaczego nie zabraliśmy ze sobą Kalinki? Staliśmy się zupełnie innymi ludźmi... Dziecko to nasz największy skarb.

źródło: Dzień Dobry TVN/x-news

Jaką radę dałabyś 19-letniej Nataszy, która dopiero wchodzi w dorosłe życie?

- Żeby wierzyła w siebie i miała w życiu szczęście, aby na drodze spotkała wybitnych i sprzyjających ludzi. Do pracy nie musiałabym jej namawiać.

A propos sukcesu. "Polita" nareszcie została doceniona przez światowych twórców.

- Jestem zaszczycona, że mogę brać udział w tak rewolucyjnym na skalę światową spektaklu. Na początku nikt nie dowierzał w wizję Janusza, bo nikt nie rozumiał co znaczy 3DLive. Jeszcze nikt tego nie robił. Czy i jak to będzie działać? Janusz dopiął swego. Politę gram w warszawskim Studio Buffo, od półtora roku w Rosji, na jesieni mamy tournée po Niemczech, czyli śladami Poli Negri.

Proszę, pomóż mi zatem zrozumieć, jak to jest, że woda sodowa nigdy nie uderzyła ci do głowy?

- Nic nigdy nie przychodziło mi łatwo. Wszystko co umiem, zdobyłam ciężką pracą. Efekt jest ważny, ale najważniejsze jest to, co dzieje się po drodze. Nie zatraciłam się w tym świecie dzięki moim najbliższym. Odkąd pamiętam, mam przy sobie zaufanych ludzi, rodzinę. Mama, siostra, tata, który czuwa nade mną z góry i nie da mnie skrzywdzić, a także mąż, który po prostu jest niezastąpiony.

Będzie wzruszony, gdy przeczyta tę rozmowę.

- Jest cudny. On najpierw myśli o mnie, a dopiero później o sobie. Bardzo to cenię.

Alicja Dopierała

Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady!

Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Natasza Urbańska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy