Reklama

Na początku aktorskiej drogi

Bardzo lubię moje bohaterki. Nawet te złe - przyznaje Dagmara Bąk. I rzeczywiście! Bez problemu odnalazła się w roli wrednej córki szefa buddyjskiego ośrodka, Agaty w serialu "Siła wyższa".

"Tele Tydzień": Łatwo odnalazłaś się w roli niepokornej, zbuntowanej córki byłego biznesmena, buddysty Tomasza Malickiego (Piotr Grabowski)?

Dagmara Bąk: - 'Siła wyższa' jest pierwszym serialem, w którym zagościłam na dłużej. Wcześniej byłam tylko gościem w takich produkcjach jak 'Hotel 52' czy 'Ojciec Mateusz'. Dlatego mogłam budować swoją postać na przestrzeni kilkunastu odcinków i muszę przyznać, że bardzo mi się to podobało.

- Dla mnie najtrudniejsze były sceny z pierwszego dnia zdjęciowego: ze względu na tremę, jaka mi towarzyszyła. Szybko jednak okazało się, że nie mam czego się bać i z każdym następnym dniem było już coraz lepiej.

Reklama

Co podoba ci się w twojej serialowej bohaterce?

- To, że Agata jest niepokornym duchem. To zadziorna, złośliwa, niemiła, czasem wręcz przykra dla otoczenia dziewczyna. Ale w głębi duszy bardzo wrażliwa i dobra, co czasem przez przypadek jej się 'wymyka'.

- W tej roli wszystko jest dla mnie ciekawe. Podoba mi się, jak błyskotliwie i na poczekaniu potrafi wymyślić złośliwą i inteligentną ripostę. Z drugiej strony cieszy mnie, że pomaga młodszej siostrze - grzecznej i pokornej Ali (Marta Mazurek). Broni jej jak najlepiej potrafi, chociaż przez to obydwie często wpadają w jeszcze większe tarapaty.

Sądzisz, że dzięki zagraniu w "Sile wyższej" zaczniesz dostawać coraz więcej ciekawych propozycji?

- Ciężko jest coś zaplanować na sto procent, ale to też jest jednym z uroków tego zawodu. Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że będę sumienna, wytrwała i że zawsze z ogromnym szacunkiem będę podchodziła do zawodu, jaki wybrałam. Pragnę grać zarówno w teatrze, jak i przed kamerą, gdyż w obu przypadkach zadania są tak samo ciekawe.

Nie pochodzisz z rodziny aktorskiej, prawda?

- Dokładnie! W mojej rodzinie jestem pierwszą osobą, która wybrała taką drogę zawodową i życiową. Rodziców przyzwyczajałam jednak do niej od dziecka. Od najmłodszych lat aż do ukończenia liceum byłam w zespole 'Gawęda', gdzie tańczyłam, śpiewałam, poznawałam 'scenę' i zdobywałam pierwsze aktorskie szlify.

- Moi rodzice chodzili na wszystkie koncerty i pomagali mi, jak tylko mogli. Dlatego kiedy tylko postanowiłam, że zostanę aktorką, zupełnie ich to nie zdziwiło. Wręcz przeciwnie - ucieszyli się, że konsekwentnie idę swoją drogą.

Rozmawiał Artur Krasicki.

Tele Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: siła
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy